czwartek, 31 stycznia 2013

Opowiadanie nr 28

- No cześć Kotek, co tam? - zapytał Zibi
- No mam do Ciebie takie tycie pytanko - czy ty mógłbyś najpierw informować mnie o zerwaniu, a nie portale internetowe?!
- Co?! Jakim zerwaniu?
- No naszym. Miło mi się dowiadywać o tym z portali
.- Ale ja nawet nie wiem o czym ty mówisz!
- No wchodzę sobie na pewien portal a tu informacja na całą stronę "Mamy dobrą wiadomość dla fanek Bartmana - znów jest wolny!" Wyjaśnisz mi to do cholery?
- Ale ja nic takiego nie mówiłem, nawet żadnych wywiadów ostatnio nie udzielałem! Czytałaś artykuł?
- " Jak donosi nasz informator, wielka miłość pomiędzy atakującym Reprezentacji Polski, a jego fanką, przeszła do historii. Po tym jak podczas ostatniego meczu Plus Ligi zostali parą na oczach kibiców, jednak coś się zepsuło. Jak się również dowiadujemy, powodem rozstania miał być brak czasu oraz zbyt duża różnica w stylu życia. Próbowaliśmy się skontaktować z siatkarzem, niestety bezskutecznie. Mimo wszystko mamy nadzieję, że wrócą do siebie, bo tworzyli ładną parę. " - zacytowałam mu. Sama po raz pierwszy to czytałam, ale udawałam, że wiedziałam o tym przed telefonem do niego
- Bzdury, faktycznie dzwonili, ale w czasie treningów. Nie ma tutaj mowy o tym, że to ja udzieliłem takiej informacji! 
- Jednak ktoś to musiał przekazać.
- Nie ja, nie jestem aż takim kretynem i palantem, że rozstawałbym się z Tobą, a co dopiero na łamach prasy czy internetu! Uwierz mi! 
 - To kto jak nie ty?
- Nie wiem, ktokolwiek.
 - Dobra, nie ważne.
- Zaraz zadzwonię do nich z nakazem sprostowania. Jak się czujesz?
- Jestem wymęczona. Nie mam na nic ochoty ani siły. A ty?
- Trening, trening, trening. Tęsknię. Możemy się zobaczyć?
- Nie mam nastroju do tego.
- Przyjadę do Ciebie.
- Nie otworzę Ci, jestem zmęczona
.- Daj się namówić, proszę. Nie widziałem Cię już kilka dni.
- Ja Ciebie też, a żyję. Serio nie mam ochoty na nic, idę spać.
- I tak przyjadę, Kocham Cię, do zobaczenia!
- I tak Ci nie otworzę, dobranoc.  
Wyłączyłam się i poszłam coś zjeść. Nie zdążyłam odłożyć telefonu, gdy znów zadzwonił. 
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o rozstaniu ze Zbyszkiem? Dlaczego się w ogóle rozstaliście, przecież się kochacie! Nie możesz tak! 
- Ejj, powoli. A kto Ci powiedział, że się rozstaliśmy? 
- Internet.
- Te głupie artykuły? Nie wierz w to. Rozmawiałam już z nim, powiedział, że jutro wymusi na nich sprostowanie. Wszystko chwilowo jest dobrze. 
- Uff, ulżyło mi. A już się przeraziłam. 
- Znaczy wiesz co.. Zobaczymy co będzie. Brakuje mi go, ale jesteśmy oboje zabiegani ciągle, brakuje nam czasu na spotkania.
- Przestań, wy do siebie pasujecie, on Cię kocha, ty jego i to jest najważniejsze. 
- Nie może mnie kochać po niecałym tygodniu związku. Ile razy mam wam tłumaczyć, że czujemy na początku zauroczenie a nie miłość?
- Przesadzasz, przestań mówić jak psycholog, a zacznij jak normalny człowiek.
- Sugerujesz, że nie jestem normalna? Dzięęęki.
- No nie o to mi chodzi. - zaśmiała się. - Doskonale wiesz, że mówiłam o tym, żebyś popatrzyła na to z perspektywy zwykłego człowieka, a nie psychologa.
- Jasne, jasne. Wyszło już co o mnie myślisz. - nałożyłam sobie na talerz pierogi, które zdążyłam ugotować.
- No oczywiście! I tak Cię kocham wariatko. Jak w pracy? 
- Dobrze, tylko tyle rzeczy do zrobienia, że przestaję ogarniać. Ale mam nadzieję, że sobie będę radzić. Muszę, jeśli chcę się utrzymać w tym mieszkaniu i w ogóle. 
Chwilę jeszcze pogadałyśmy. Wyłączyłam się, dojadłam moją obiado-kolację i pozmywałam. Chwilę później znów zadzwonił mi telefon - Karola. 
- Nie, nie rozstaliśmy się, nie martw się o nic, miłej zabawy na jutrzejszym weselu, coś jeszcze? - Ej, skąd wiedziałaś o czym miałam mówić? 
- Kasia dzwoniła, więc domyśliłam się, że masz to samo na myśli. 
- Dobrze już wróżko, uciekam dalej się przygotowywać. Papa.
Dzisiaj byłam jakąś sekretarką, bo od razu po wyłączeniu zadzwoniła mama. 
- Kochanie, tak mi przykro..
- Z powodu pseudo zerwania z Zibim?
- No tak, jakiego pseudo? Daga mi pokazywała w internecie..
- Nie no, błagam, jeszcze ktoś zapyta? Po raz ostatni wyjaśniam, jesteśmy nadal parą, a internet kłamie. Jestem zmęczona, idę spać, dziękuję, dobranoc,
- O tej porze? Jest po dziewiętnastej.
- Tak, jestem zmęczona i idę spać, odezwę się jutro, paa. 
Zanim zdążyłam się ogarnąć zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- No ile można, błagam. Nie ma mnie - powiedziałam pod nosem.
Podeszłam do drzwi po dziesiątej próbie "wieszania się" na dzwonku. Pomyślałam, że to pewnie ZB9. Otworzyłam, jednak to nie był on. Byłam bardzo zdziwiona.
- Aleks?! Co ty tu robisz?
- Przepraszam, że tak się dobijam, nie byłem pewien czy mnie słyszysz. Zobaczyłem po powrocie do Bełchatowa, że nie mam swojego zegarka, z którym nigdy się nie rozstaje. Jest dla mnie bardzo ważny i specjalnie po to przyjechałem. Chociaż przy okazji chciałem Cię zobaczyć..
- Aaa, wchodź, to poszukamy. Nie znalazłam nic takiego, ale też nie szukałam. Rzadko kiedy ostatnio bywam w domu. Wystarczyło zadzwonić to bym poszukała i Ci wysłała - uśmiechnęłam się. 
- Przy okazji znalazłem pretekst by Cię znowu spotkać.
- No to mi miło. Kawy, herbaty?
- Kawę poproszę jeśli mogę. O 21 najpóźniej muszę wsiąść w auto i wracać, więc się przyda. Jutro od rana treningi i w ogóle.
- Już? To tak tylko na chwilę przyjechałeś tak daleką drogę?
- No tak. W dodatku zgubiłem Twój numer, więc nie mogłem inaczej się skontaktować.
- No to muszę Ci go znowu podać, jeśli oczywiście chcesz -uśmiechnęłam się.
- Jasne, że chcę! - wyciągnął komórkę i mi ją podał. Zapisałam mu mój telefon i oddałam. - Co u Ciebie?
- Radzę sobie, pracuję cały czas, rzadko kiedy mam czas na cokolwiek. A co u Ciebie? Widzę, że starasz się mówić po polsku, brawo! - zauważyłam.
- Dzięki, staram się. Wziąłem kilka lekcji polskiego przez te parę dni. Poza tym w zespole wszyscy prawie mówią po polsku, nie wypada mi nie rozumieć. 
- Woow, no to super, bardzo się cieszę. Wreszcie nie tylko ja muszę szkolić się z angielskim, tylko ty w polskim i się dogadamy.
- No, bardzo się cieszę z tego. 
- Dobra, a teraz pytanie, gdzie mogłeś zostawić ten swój zegarek?
- Nie wiem, w salonie albo w łazience.
  Szukaliśmy, jednak bez efektów. Zagotowała się woda, więc zrobiłam kawy i na chwilę usiedliśmy w salonie. Pół godziny gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Jakoś na jego widok odechciało mi się spać, nie byłam zmęczona. Potrzebowałam kogoś z kim mogę pogadać. Gdyby był to Zbyszek, pewnie tak samo bym była szczęśliwa. Jednak nadarzyła się okazja, iż pojawił się tylko Aleks, choć Zibi obiecywał, że przyjedzie. Kiedy pokazywałam moją ulubioną płytę z półki pod telewizorem, zauważyłam zgubę, której poszukiwaliśmy. Ucieszona przyniosłam zegarek Aleksowi. Ze szczęścia mnie mocno przytulił, a potem nasz wzrok się spotkał i mnie pocałował. Nie byłam w stanie temu zapobiec. Po prostu chyba tego chciałam i w tym momencie potrzebowałam. W tym samym czasie usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Odskoczyłam od Atanasijevica jak poparzona. W drzwiach zobaczyłam Zbyszka. - Hej słońce, było otwarte. - wszedł i zobaczył Aleksa - o, to już wiem w sumie czemu..
- Hej skarbie - odpowiedziałam.
- Witam kolegę - uśmiechnął się Alek i podał rękę mojemu ukochanemu.
- No cześć - uścisnął dłoń mojego gościa i mnie pocałował. - A ty jak się tu znalazłeś?
- Szukałem mojej zguby. - pokazał zegarek - Ale spokojnie, zaraz uciekam, nie zabiorę Ci Twojej ukochanej.
- No ja mam nadzieję - zaśmiał się ZB9
- Ej, jaką ukochaną, podobno ze sobą zerwaliśmy. Nawet Kasia i Karolina do mnie dzwoniły przerażone.
- Idiotom z tych plotkarskich gazet wyjaśniłem co nieco, jutro opublikują sprostowanie. - pocałował mnie w głowę.
- No to dobrze.
- Ja już będę uciekał, przede mną długa droga powrotna. Dziękuję bardzo za kawę, my się jeszcze zgadamy przez telefon.
- Jasne! - wstałam i zaczęłam go odprowadzać do drzwi.
- Pamiętaj, dbaj o nią! Na razie!
- No hej, hej.
W drzwiach Aleks pocałował mnie w policzek i powiedział, że się odezwie. Nie wiedziałam wtedy co myśleć. Zaangażować się w Atanasijevica czy naprawić związek z Bartmanem? Z takim dylematem wróciłam do salonu i usiadłam na sofie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz