piątek, 18 stycznia 2013

Opowiadanie nr 21 i 22

Rozdział XXI


Moim oczom ukazał się Zbyszek.
- Co on tu robi?
- Otworzył Ci drzwi, jeżeli dobrze widzę.
- Wiesz, że nie o to pytam. Dlaczego on tu jest?
- Bo chyba mnie wczoraj olałeś i ktoś się mną musiał zająć.
- Nie olałem! I tym kimś musiał być on?
- Wejdź i zamknij drzwi, nie będę się kłócić z Tobą, żeby wszyscy sąsiedzi nas słyszeli.
  Poprosiłam Aleksa, żeby został w salonie, a Zibiego zabrałam do sypialni.
- Powiedz mi, co masz do powiedzenia, słucham!
- Nie wiem co się ze mną działo. Straciłem kontrolę i urwał mi się film. Obudziłem się w nocy i zobaczyłem, że jestem u siebie w domu, a obok leżała jakaś dziewczyna, ale obiecuję Ci, że nic nie było!
- Aa i ty mi o tym tak spokojnie mówisz, że znalazłeś się w domu nic nie pamiętając i obudziłeś się z jakąś panienką?! Ty jesteś nienormalny!
- Ale naprawdę, nic nie mieliśmy ze sobą, możesz jej zapytać. Z samego rana już jej nie było.
- Nie wierzę Ci!
- Masz, sama sprawdź. - podał mi telefon z wybranym numerem.
- Po co mi to, do kogo dzwonisz?
- Ty dzwonisz. - przyłożył mi słuchawkę do ucha. Usłyszałam damski głos
- Halo. - W tym czasie ZB9 po cichu kazał mi zapytać o wczorajszą noc.
- Dzień dobry, z tej strony Kinga, dziewczyna Zbyszka Bartmana. Mam do Pani krótkie  i bezpośrednie pytanie, czy przespała Pani dzisiaj z nim? Proszę mówić prawdę.
- Dzień dobry, jestem zaskoczona Pani telefonem. Nie wiedziałam, że ma dziewczynę.
- No, a jednak ma. Odpowie Pani?
- Przepraszam, to osobista sprawa.
- Bardzo mi na tym zależy, jeśli tak, to się rozstajemy, więc bardzo Panią proszę.
- No dobrze, Spałam w nocy ze Zbyszkiem w jednym łóżku, ale do niczego nie doszło, był zbyt napity.
- Czyli nie?
- Nie.
- Dziękuję. Do widzenia. - oddałam mu telefon.
- Miałem rację?
- To dlaczego nic mi nawet nie powiedziałeś wczoraj?
- Ja nawet nie pamiętam jak do domu dotarłem. Przepraszam kochanie, naprawdę. Wiesz, że Cię kocham, nie zostawiłbym Cię.
- Nie możesz mnie kochać, miłość tak szybko nie przychodzi. Jesteś mną zauroczony. Tak samo jak ja Tobą - powiedziałam jak na psychologa przystało.
- Pani Psycholog chyba nie ma racji. Kocham Ciebie, jak nigdy jeszcze nikogo. Pokazać Ci to? - zaczął mnie całować i odkrywać szlafrok.
- Łapy precz ode mnie! A czy ja Ci wybaczyłam?
- A nie?
- Ja nie kojarzę nic takiego.
- Wybaczysz, mi wszyscy wybaczają - pocałował mnie.
- Nie wiem, nie wiem..
- Ja wiem, już się nie gniewaj. Gdzie dzisiaj idziemy?
- Idę pokazać Aleksowi Rzeszów.
- No proszę Cię, a to on nie ma bliższych znajomych? Olej go.
- Zbyszek! No proszę Cię, ty myślisz, że tylko ty możesz mieć znajomych i dziewczyny, żeby sobie z nimi powychodzić? Zaprzyjaźniłam się z nim, jutro wyjeżdżają do Bełchatowa, chcę mu pokazać miasto, to tak dużo? A poza tym, jeśli nie pamiętasz, idę na rozmowę kwalifikacyjną. Zaraz się spóźnię, więc o ile pozwolisz pójdę się ubrać, pogadamy wieczorem. - poszłam w stronę garderoby.
- Pomogę Ci - pobiegł za mną próbując ściągnąć ze mnie szlafrok.
- Już Ci mówiłam, łapki precz ode mnie. Żegnam.
- Może jednak?
- Zadzwonię, pa.
  Wyszedł, a ja spojrzałam po kartonach. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulkę bez nadruków, z kilkoma guzikami przy dekolcie i czarną marynarkę. Włosy spięłam w koka i wyszłam do salonu. Alek stał już w przedpokoju i patrzył na mnie.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Dzwonił Ci telefon, jakiś Seba czy coś takiego. - podał mój telefon.
- O, to samochód przywiózł. Zaczekaj. - wyjrzałam przez okno, zobaczyłam Sebastiana, który mi machał. Zabrałam torbę, aparat, zamknęłam drzwi i z Aleksem zeszliśmy na dół. Chwilę pogadaliśmy i razem pojechaliśmy odwieźć Sebcia do Karoliny. Potem zapytałam Alka czy chce ze mną jechać do pracy czy woli do hotelu. Wybrał pierwszą opcję, więc w tamtą stronę ruszyliśmy. W radiu akurat leciało Gangnam Style, o dziwo on też to znał, więc nie mogliśmy się powstrzymać od zatańczenia kilku kroków. Zrobiłam na cały regulator, bo akurat staliśmy na czerwonym świetle, a wszyscy dookoła stojący się na nas patrzyli. Na dworze było dość ciepło, świeciło słońce, mieliśmy otworzone szyby. Cały czas się śmialiśmy i dobrze bawiliśmy. Koło 10 dotarliśmy pod zakład fotograficzny, w którym miałam mieć rozmowę kwalifikacyjną. Aleks zapytał czy może posiedzieć w środku budynku i na mnie poczekać. Odpowiedziałam, że jeśli go nie wywalą to spoko. Wolnym krokiem ruszyliśmy do wejścia. Gentelman otworzył mi drzwi i przeszliśmy krótkim korytarzem do pomieszczenia, w którym znajdowała się moja wymarzona praca. Stanęliśmy przy dużym biurku i czekaliśmy. Po chwili przyszła do nas pewna kobieta. Na jej widok uśmiechnęłam się.


Rozdział XXII

- No proszę, jaki ten świat mały.
- O jejku, no naprawdę! Co ty tutaj robisz?
- Przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną, a nie wiedziałam, że ty tu pracujesz.
- No tak się zdarzyło. Przyjmuję zamówienia tutaj na miejscu, niestety w moim stanie nie jestem w stanie jeździć na różne imprezy.
- No właśnie jak się czujesz?
- W sumie dobrze, niewiele się zmieniło, widziałyśmy się przecież kilka dni temu. Oglądałam jak zgadzałaś się na związek ze Zbyszkiem.. Ale widzę, że już nie jestem na czasie..
- Nie no co ty, to mój przyjaciel, Serb, siatkarz z Bełchatowa, mówi po angielsku. Magda - Aleks, Aleks - Magda - przedstawiłam ich sobie, podali sobie ręce i zamienili kilka zdań.
- Dobra, to mogę wejść do prezesa?
- Będzie dopiero za 15 minut, usiądźcie sobie. Chcecie kawy?
- Ja poproszę, rozpuszczalną z mlekiem. Aleks a ty?- zapytałam go po angielsku, ale zaprzeczył.
- Okej, już idę zrobić. Fotki przygotowałaś, coś z teorii wiesz?
- Mam całą kartę ze zdjęciami z meczu, pokażę mu, żeby coś może wybrał. Co do teorii, to nawet nawet.
- Nie możesz! Pokaż mi je tutaj, musisz wybrać maksymalnie pięć według Ciebie najlepszych ujęć, to jest też pewien test.
- Tutaj masz. - podałam jej kartę - Pomożesz, prawda?
- Pewnie.
  W ciągu dziesięciu minut wypiłam kawę i razem z Magdą i Alkiem wybraliśmy dziesięć najlepszych. Zostało tylko odrzucenie połowy. W ostatniej chwili udało nam się wybrać pięć z nich - Kasi i Piotrka, Karoliny i Seby, całej  Sovii, całej Skry i portret złapanego gdzieś, nie wiem nawet kiedy, Zbyszka. Zdążyłam schować kartę, a do biura wparował szef.
- Witam, przepraszam za spóźnienie, jak rozumiem Pani, na rozmowę kwalifikacyjną, tak?
- Dokładnie tak. Kinga, bardzo mi miło.
- Adrian, mi również miło. A pan? - wskazał na Atanasijevica
- To mój przyjaciel, przyjechał ze mną, zostaje tutaj, jeśli można.
- Oczywiście. Magda zajmij się panem, a Panią zapraszam do mojego gabinetu.
  Udaliśmy się do dużego pokoju na końcu korytarza. Rozmowa toczyła się dość spokojnie, tak jak Madzia wspominała, pytał trochę z teorii, na szczęście wszystko wiedziałam. Potem pokazałam mu fotki. Był nimi zachwycony. Od razu powiedział, że jeśli chcę, to od jutra tu pracuję. Opowiedział mi o moich obowiązkach i zarobkach - 3500 zł miesięcznie, plus zwrot kosztów za dojazdy na różne imprezy. Zdjęcia mam wykonywać na różnego rodzaju eventach wyjazdowych. Dodatkowo, z czasem dostanę się do jednego stałego partnera firmy i tam będę na każde ich zawołanie. Podziękowałam i wyszłam z jego pokoju. Weszłam z powrotem do części, w której siedziała Magda z Aleksem. Widać było, że się polubili. Popatrzyli na mnie, a ja zaczęłam podskakiwać z radości. Podbiegł do mnie Alek i mnie przytulił. Powiedział, że jest ze mnie dumny. Pożegnaliśmy się z Magdą i wyszliśmy razem do mojego auta. Zadzwoniłam po kolei do wszystkich, Mamy, Karoli i Seby, Kasi i Piotrka. Na końcu do Zbyszka. Był zachwycony, powiedział, że przyjedzie do mnie po południu i to uczcimy. Włączyłam silnik mojego peugeota i zajechaliśmy na chwilę do hotelu a potem pojechaliśmy do centrum. Zaparkowałam niedaleko rynku i razem spacerkiem przeszliśmy się deptakiem. Pogoda wskazywała na piękną, polską, złotą jesień. Spacerując tak, zaczęliśmy gadać o związkach, jak to jest u nas, jak u nich. Zwierzył mi się, że chciał mieć w Bełchatowie dziewczynę, jednak ta mu odmówiła. Był przez to załamany i od tego czasu nie spotkał żadnej, która by mu się spodobała.
- Zazdroszczę Ci, masz chłopaka, który Cię kocha. Mnie nikt nie chce.
- No przestań, nie mów tak.
- Ale taka prawda.
- Nieee! Wiesz ile dziewczyn się w Tobie podkochuje? Wystarczy się rozejrzeć w Bełchatowie.
- Nie mam na to czasu i siły..
- No właśnie, a nie że Cię nie chcą!
- Oj tam, jaka to różnica?
- Zasadnicza..
- Tak czy inaczej.. Niby chcę mieć kogoś, ale boję się mediów. Mogą coś zrobić i popsuć mi związek.
- Mi jeszcze nie zrobili, ale jestem w tym związku dopiero kilka godzin tak naprawdę, nawet jeszcze nie cały dzień.. Nie mogę nawet powiedzieć, że go kocham, bo to za wcześnie na takie wyznania.
- Serio?
- Serio. Jako psycholog Ci to mówię.
- Myślałem, że od razu się kogoś kocha.
- Jesteśmy kimś zauroczeni, nie zakochani..
- Mądrości Pani Psycholog, muszę częściej tu przyjeżdżać. O właśnie, przyjedziesz do mnie?
- Jak dostanę wolne od szefa, albo zlecenie w tamtych rejonach to z wielką chęcią.
- Mam nadzieję. - przytulił mnie. Z uliczki obok wyłonili się Kasia i Pit. Przywitaliśmy się i pogadaliśmy. Razem poszliśmy do pizzerii i spędziliśmy wspólnie miłe popołudnie. Zadzwonił mi w pewnej chwili telefon - Zbyszek.
- Hej kotek, Serb już w hotelu?
- Nie, siedzimy z Kasią i Piotrekiem w pizzerii.
- Kiedy możemy się zobaczyć?
- Chociażby teraz. Jeśli nie pobijesz Aleksa..
- Ja, pobić? Ja potulny jak baranek przecież.
- Haha, zabawne. To co, przychodzisz?
- Gdzie dokładnie?
- Na rynku. Za ile będziesz?
- 15 minut.
- Okej, czekamy.
- Kocham Cię!
Wyłączyłam się i kończyłam kolejny kawałek pizzy. Po 20 minutach zjawił się Zibi.
- Przepraszam za spóźnienie, korki na mieście.
- o 14?
- Zaczynają się godziny szczytu Misiu. - pocałował mnie.
- Hej, w sumie się nie poznaliśmy, Aleksandar Atanasijevic - wyciągnął rękę.
- No tak.. Zbyszek Bartman, miło mi.
- Miło powiadasz? - zaśmiałam się.
- A i owszem. Głodny jestem, zamówię sobie, bo widzę, że od was niewiele dostanę.
- Narzekasz, dwa kawałki od nas i jeden od nich, akurat - wskazała na prawie puste talerze Kasia.
- Pff, ale jesteś. Jak ty Pit z nią wytrzymujesz?
- Jak widać, bardzo dobrze - pocałował ją
- Uuu, jacy wy słodcy. Aleks, o której masz być w hotelu?
- Ja właściwie będę się zbierać.
- Poczekaj, odwiozę Cię. Akurat jak wrócę, Zibi dostanie pizzę, to coś mu ukradnę - zaśmiałam się.
- Nie, ja go zawiozę i tak czekam, a ty możesz w tym czasie dokończyć swoje kawałki.
- Czy to aby na pewno dobry pomysł? Aleks?
- Dla mnie okej, jeśli tylko mnie podrzuci.
-  Bez problemu. Dwadziescia minut i jestem.
- To dziwne.. No, ale okej, jeśli oboje tego chcecie.
  Przytuliłam Aleksa i umówiliśmy się, że będziemy do siebie pisać, a ja postaram się jak najszybciej do niego przyjechać. Razem z Bartmanem wyszedł z pizzerii. Zastanawiałam się jaki cel w tym wszystkim ma Zbyszek, ale stwierdziłam, że wyciągnę to od niego później. Pogadaliśmy jeszcze trochę, akurat podali pizzę Zibiego, więc skubnęłam kawałek. Po około 20 minutach zjawił się z powrotem ZB9.
- O, już jest, cudnie. Kochanie, idziemy dzisiaj do kina.
- Tak? A na co?
- A nie wiem, tak po prostu. - przytulił mnie.
- A potem pojedziemy do Ciebie. Spędzimy trochę czasu wreszcie sami.
- A ty nie masz treningu?
- Dzisiaj trener dał nam wolne.
- Święto, chyba muszę mu za to podziękować.
- No no, na pewno.
  Zjedliśmy do końca pizzę i wyszliśmy z pizzerii. Umówiłam się, że Kasia z Piotrkiem przyjdą jutro popołudniu obejrzeć moje mieszkanie. Wsiedliśmy każde do swojego auta i ruszyliśmy do mnie, bo stwierdziłam, że muszę się przebrać, wyglądałam zbyt oficjalnie. Kiedy dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do hallu zobaczyłam osobę, która do mnie podbiega.
- Dzień dobry, Pani Kinga? Możemy porozmawiać?



Kolejne rozdziały już jutro .!! :D :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz