piątek, 4 stycznia 2013

Opowiadanie nr 11

Popatrzyłam na mamę i tatę. Ta druga kwota była już zdecydowanie wyższa, nie wiedziałam czy będzie mnie stać.
- To jak? Decydują się państwo?
- Mamo?Tato?
- Nam nic do tego, ty decydujesz mała. - powiedział tato.
- Ja bym kupił - wtrącił Sebstian - jest prześliczne i naprawdę warte swojej ceny. 
- Też mi się tak zdaje. Pozostaje kwestia, czy mam tyle na książeczce?
- Wydaje mi się, że spokojnie starczy Ci nawet na połowę drugiego takiego - zaśmiała się mama.
- Serio? No to w takim razie biorę jak najbardziej! 
Chwilę porozmawialismy i podpisaliśmy umowę. Pieniądze obiecałam przelać najpóźniej we wtorek. Wraz z kluczami wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się w stronę auta. Wybiegłam wprost z mojego nowego domu wrzeszcząc i ciesząc się jak dziecko. Seba pobiegł za mną, podniósł i zakręcił jak kiedyś, a potem przytulił. Cieszył się naprawdę szczerze z mojego "nowego życia". Mama z tatą wyszli niedługo po nas, a widząc tą scenę, zaśmiali się głośno. Wsiedliśmy razem do peugeota i wróciliśmy do domu. Po drodze zamówiłam pizzę na obiad. Kiedy przeszliśmy próg domu, zegar wskazywał godzinę 14.05. Zaraz po nas, przyjechał dostawca i mogliśmy od razu jeść. Pół godziny później zaczęłam się zbierać, miałam podrzucić od razu Sebę do jego cioci w centrum. Zabrałam torebkę i znów odpaliłam mój samochód. Jadąc najpierw śpiewaliśmy jego piosenkę, która leciała aktualnie w radiu a potem rozmawialiśmy. Obiecał, że zjawi się po niedzielnym meczu i spędzi ze mną jeszcze trochę czasu. Po 25 minutach dotarliśmy pod dom pani Magdy, zostawiłam Sebastiana i pojechałam do galerii. Dzięki tym ciągłym wycieczkom po Rzeszowie znałam już coraz lepiej moje miasto. O 15.40 zjawiłam się w drzwiach. Jako, że była chwila czasu poszłam do In Medio po jakąś normalną gazetę, bo przez ostatnie dni jedynym źródłem moich informacji były plotkarskie czasopisma i ewentualnie internet. Sięgnęłam po Gazetę Wyborczą i Wprost. Kiedy odwróciłam się w stronę kasy, wpadłam na jakiegoś mężczyznę. 
- Ej, uważaj jak chodzisz!- wrzasnęłam
- Przepraszam, nie chciałem. O, Kinga! - tak, to był Zbyszek.
- Nie, no błagam. Śledzisz mnie?
- Ja? Skądże. To przypadkiem. Ale lubię takie przypadki. - uśmiechnął się - Chciałem się spotkać, czemu nie przyszłaś?
- Zgadnij Panie wspaniały - odepchnęłam go i stanęłam przy kasie płacąc za swoje zakupy.
- Ale co się stało, nie rozumiem. Za dużo powiedziałem na imprezie?
- Daj sobie po prostu ze mną spokój. - powiedziałam chowając gazety do torebki.
- Dam, jeśli wyjaśnisz mi tylko dlaczego się tak zachowujesz - nie odpuszczał.
- Idź do swojej kochanki się z nią jeszcze raz przespać, a mnie olej - krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
- Coooo? Jakiej kochanki? Stój! - miałam nadzieję, że mnie nie dogoni, jednak był za szybki.
- Jeju, zostaw mnie już. -ale on złapał mnie za ramię i nie chciał puścić.
- Odpowiedz na te dwa ostatnie, krótkie pytania. Kto jest moją niby kochanką i skąd o tym wiesz?
- Jak Ci odpowiem to odejdziesz?
- Tak, obiecuje.
- Przespałeś się z Karoliną, dobrze o tym wiem. Jak poszłam do niej następnego dnia pachniała Twoimi perfumami i chodziła w Twojej koszuli, więc nie ściemniaj. Wystarczy? - uciekłam płacząc. Zibi stał jak wryty, nawet nie zrobił kroku by mnie zatrzymać. Wpadłam do kawiarni, gdzie siedziała już Kasia z Justyną. Nic nie mówiąc przytulilam się do nich, a one zdezorientowane przytuliły mnie jeszcze mocniej, cierpliwie czekając jak im powiem co się stało. Po kilku minutach podniosłam się, ale wyglądałam okropnie. Na całe szczęście kelner przyniósł całą paczkę chusteczek, a dziewczyny zabrały mnie do łazienki. 
- To co się znowu stało, powiesz nam? - zapytała Kasia
- Spotkałam go w kiosku, wygarnęłam mu to wszystko z Karoliną, a on nawet nie zaprzeczył, bezczelny gnojek. Nie mam ochoty na niego patrzeć. Poznać dziewczynę, a kilka godzin później ją przelecieć, to jest chore!
- Ale co z Karolą? - zdziwiła się Justyna
- Później Ci opowiem - mówiąc to, Kaśka znów mnie przytuliła. - Olej go.. Nie warto. A co do Karoliny to nigdy bym się nie spodziewała tego po niej.. 
 Chwilę jeszcze tam posiedziałyśmy a potem wróciłyśmy do stolika i zamówiłyśmy kawę. Ostatnio piłam bardzo dużo kawy, co było dziwne, bo kiedyś mogłam nie tknąć jej przez dwa tygodnie. Ja się uspokoiłam, a Justyna opowiedziała nam wszystko o jej związku z Karolem, przeprowadzce i innych takich. Zaprosiła nas do nich i tak jak obiecywał wcześniej Kłos zabiorą nas na jakiś trening Skry. Koło 17.30 miałam się już zbierać, ale zadzwonił mi telefon. Nie patrząc kto to, odruchowo nacisnęłam słuchawkę. Usłyszałam Karolinę. Miałam ochotę się wyłączyć, ale się powstrzymałam.
- Hej kochana, przeszedł Ci już nerw na mnie?
- A jak myślisz?
- To na pewno tak. Jak tam, co robisz? - nie wiedziałam, że jest tak mało inteligentna i spostrzegawcza. W tym czasie Kaśka wyrwała mi słuchawkę.
- To ty opowiadaj jak tam noc z atakującym, dobry jest?
- Kasia? Oo, takie pytania od razu, zamiast się przywitać? Ktoś tu się zmienił.
- Nie bardziej niż ty kochana. To jak?
- A to moja prywatna sprawa.
- Oo, a od kiedy to mamy przed sobą "prywatne sprawy"?
- Od zawsze.
- To ja chyba o czymś nie wiedziałam, przepraszam. Widzisz Kinga, miałyśmy cholera inny pogląd co do widzenia naszej przyjaźni..
- Ej, ale o co wam chodzi?
- Ładnie pachniał?
- Bardzo.
- A koszula wygodna?
- Jak każda męska. Nie rozumiem pytań. - wyrwałam Kasi telefon 
- I dla niego poświęciłaś tyle lat związku z Sebą, jest mi Cię żal. Nawet się do mnie nie odzywaj. - wyłączyłam się. Znowu zaczęłam płakać.
- Widzisz, ona też nie zaprzeczyła. Miałam rację, a w dodatku biedny Sebastian.. 
- Ale też nie potwierdziła. - zauważyła Justyna.
- Jakie to ma znaczenie? Oboje siebie warci, on łajdak, ona to nawet nie powiem.. Będzie idealna z nich para. Wiesz co, pojadę do niej, żeby oddać jej rzeczy, które zostały u mnie w aucie. Nie chcę mieć z nią na razie nic więcej wspólnego.
- Może za szybko ją oceniamy i Justyna faktycznie ma rację, że nie przyznala wprost..
- Mam to gdzieś. Zapytam jej na miejscu. Jadę do niej i tyle.
- Jesteś pewna? Pojechać z Tobą?
- Nie, zostańcie tutaj. Skontaktuję się jak od niej wyjdę. Papa - zabrałam torebkę i wybiegłam z kawiarni, a potem z galerii w stronę auta. Kiedy odpalałam silnik zadzwonił mi znów telefon, myślałam że to znowu Karolina i chciałam nawet nie patrzeć na ekran, ale coś mnie podkusiło. Na szczęście tą osobą okazał się Seba. 
- Hej, jak tam spotkanie?
- Dobrze, dobrze. A Twój pobyt u cioci?
- Zachwycona. Co się stało?
- Mi? Nic.
- Przecież słyszę, mnie nie oszukasz, za dobrze Cię znam.
- Oj, nie ważne. 
- Gadaj!
- Pokłóciłam się z Karolą.
- O co?
- Nie mogę Ci powiedzieć.
- Przespała się z Bartmanem, a ty jesteś zazdrosna?
- Początek się zgadza, ale nie jestem zazdrosna! Nie mam jak, przecież poznałam go ze 2 dni temu. 
- Spodziewałem się, jesteś jesteś. Co teraz zrobisz?
- Jadę do niej oddać rzeczy i zapytać wprost o tę noc.
- Zajedziesz po mnie? 
- Po co?
- Bo Cię proszę. Chyba, że mam przyjechać autobusem.
- Ale przestań, po co ty tam?
- Jedziesz po mnie czy nie?
- Dobra, czekaj za 10 minut pod domem.
- Dziękuję, do zobaczenia.
- Papa.
Pojechałam i zabrałam go stamtąd. W drodze gadaliśmy. Stwierdził, że należą mu się wyjaśnienia, jednak nie był wkurzony czy zestresowany. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Wysiedliśmy, a ja zobaczyłam auto, które stało kawałek dalej. Popatrzyłam w stronę drzwi wejściowych, a w nich stała Karolina z mężczyzną. Sekundę później zatonęła w jego objęciach całując go namiętnie..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz