Rozdział X
- Ale jak to? Przecież oboje się kochaliście i w ogóle..
- Normalnie, powiedziała oprócz tego,że już mnie nie kocha, że ma kogoś innego i kazała mi wyjść.
- Jeju, nawet nie wiesz jak mi przykro..
- Ale może to i lepiej. Znajdę sobie kogoś na miejscu, kto nie będzie miał wiecznie do mnie pretensji.
- Czyli, że się cieszysz?
- Po części..
- Okej, no ale w sumie to ja nic nie wiedziałam o tym, że ona ma kogo innego.. Znaczy domyślam się o kogo w tym wypadku może chodzić..
- O kogo?
- Nie będę Ci zawracać tym głowy.
- No gadaj.
- Być może o.. Zbyszka Bartmana. Siatkarz z Rzeszowa, gra też w reprezentacji..
- No to trafny wybór, wyżej postawiony niż ja..
- Oj przestań. Dobra, skończmy ten temat. Co u Ciebie?
Gadaliśmy tak jeszcze z dobrą godzinę. Zaproponowałam, żeby został u mnie na noc, miałam wolny pokój u mnie na piętrze. Na początku nie chciał się zgodzić, ale zawołałam moją mamę, która swoim wewnętrznym urokiem go przekonała. Zrobiłam kawy i przesiedzieliśmy do 6 nad ranem. Wyszło na to, że oboje usnęliśmy leżąc na kocach na podłodze. Niecałe trzy godziny później zadzwonił mój budzik, jednak zamiast dobrze zaczynać dzień, miałam ochotę zatłuc telefon. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Sebastiana, który już nie spał.
- Witam księżniczkę, wyspana? - zaśmiał się
- Jak cholera.
Wstał i zaczął otwierać rolety. O dziwo świeciło słońce. Zaczęłam się wydzierać, żeby je zasłonił, ale bezskutecznie. Zmuszona byłam wstać i przyzwyczaić się do jasności. Po chwili zeszliśmy na dół na śniadanie. W każdą sobotę mama robiła jajecznicę bez jajek - tak wiem, to głupie, ale pyszne.
- Dobry Mamuś - przywitałam się, a ona jak zwykle już się krzątała po kuchni
- Dzień dobry - powiedział Seba
- O, witam. Jak się spało?
- Niezbyt długo - zaśmiałam się. Razem z Sebastianem usiedliśmy przy stole.
- Głodni?
- Bardzo - odpowiedzieliśmy chórkiem. Mama nałożyła nam pełne talerze cudownego, gorącego dania.
- Cudownie pachnie. Dalej jest pani tak genialną kucharką jak kiedyś - uśmiechnął się
- Jaki wazeliniarz!
- A dziękuję, smacznego. Idę do sklepu, chcecie coś?
Popatrzyłam na Sebę, a on pokręcił przecząco głową.
- Nie, nie trzeba.
- Okej, za niedługo wrócę i pojedziemy zobaczyć to Twoje nowe mieszkanie. No chyba, że zmieniłaś zdanie?
- Nie, no co ty. To już dzwonię się umówić. - Wyjęłam telefon, wykręciłam numer i chwilę porozmawiałam z właścicielką. Przemieściłam się jak zwykle do salonu. Umówiłam się z nią na 11. Wyłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. - To na 11 tam pojedziemy. Zabieramy Sebę?
- Jeśli będzie chciał.
- Jasne, że tak. Z przyjemnością.- odparł Sebastian.
Mama wyszła do sklepu, a my zostaliśmy sami pałaszując śniadanie. Daga była u swojego chłopaka, a tato na ogrodzie. Kiedy skończyliśmy ja poszłam zmywać naczynia, a Seba udał się do łazienki, żeby umyć zęby. Dałam mu jedną z zapasowych szczoteczek, bo zapomniał swojej. W tym czasie usłyszalam dzwonek wiadomości. Wytarłam ręce i poszłam po telefon. Był sms od Justyny " Może wybierzemy się dzisiaj na kawę?"
- Odpisałam - " Jasne, czemu nie."
- " Okej, o 16 w centrum pasuje? " - odpowiedź przyszła błyskawicznie.
- " Tak, może zadzwonię też po Kasię? Pochwalisz się swoimi nowościami."
- "Spoko, daj znać czy będzie. Do zobaczenia."
- " Ok, do zobaczenia"
W tym samym momencie do pokoju wszedł Sebastian. Zobaczył mnie z telefonem w ręku.
- Coś się stało? - zapytał
- Nie, omawiam tylko spotkanie z Kasią i Justyną, a co?
- Nic, tak tylko pytam. Pozdrów Kasię ode mnie.
- Spoko.
Podczas tej rozmowy zaczęłam pisać wiadomość do Kasi
- " Hej, spotykamy się dzisiaj z Justyną w centrum w kawiarni? Pozdowienia od Sebastiana."
- " Oczywiście. O której? A tak poza tym to coś nie wierzę, że on sam z siebie mnie pozdrawia"
- " O 16. To co, wpadasz? Serio Cię pozdrawia"
- " Tak, będę na was czekać, bo wcześniej idę na zakupy z Piotrkiem to zajmę stolik. Dalej nie jestem pewna co do tych pozdrowień, ale też go pozdrów"
- " Ok, to do zobaczenia później, papa"
- " Papa"
napisałam jeszcze Justynie, że Kasia będzie też na naszym spotkaniu i poszłam do łazienki się ubrać. Sebastian był już gotowy do wyjścia. Wychodząc z łazienki usłyszałam, że mama wróciła z zakupów. Sebastian pomagał jej rozpakować torbę.
- Co dobrego kupiłaś? - spytałam mamę wchodząc do kuchni.
- Przecież nic nie chcieliście.
- Oj mamo, wiesz jak to jest.
- Haha, no wiem, wiem. Macie tam - wskazała na drugą torbę leżącą na blacie - kupiłam owoce.
- Dziękujemy - pocałowałam mamę w policzek. Zawsze o wszystkim pomyślała.
Popatrzylam na zegarek, dochodziła 10.
- Chyba czas się pomału zbierać.
- Masz rację. Dobra, idź wołać tatę, a ja z Sebastianem rozpakujemy do końca zakupy i możemy jechać.
Zawołałam go przez otwarte drzwi na taras. Chwilę później razem z Sebą ubraliśmy buty i wyszliśmy na dwór. Było trochę chłodno, więc wróciłam się do domu po skórzaną, kremową kurtkę. Narzuciłam ją na moją niebieską sukienkę. Wsiadłam za kierownicę mojego samochodu i odpaliłam silnik, żeby się trochę rozgrzał. Sebastian zajął miejsce obok mnie, a moi rodzice po chwili usiedli na tylnych siedzeniach. Za jakieś 40 minut byliśmy na miejscu. Zegar wskazywał 10.53. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do budynku. Hall był urządzony jasno i przestronnie. Widać, że ten apartamentowiec został dość niedawno postawiony. Na prawo od przeszklonych drzwi wejściowych znajdowała się portiernia. Po lewej pod ścianą stała ogromna skórzana sofa i szklany stolik. Na ścianach wisiały obrazy. Na przeciwko wejścia była winda, a z jednej i z drugiej jej strony - marmurowe schody. Wszystko miało odcienie koloru brązowego i kremowego. Ochroniarz przywitał się z nami.
- Dzień dobry państwu. Państwo w jakiej sprawie?
- Dzień dobry, jesteśmy umówieni na obejrzenie mieszkania do kupna z panią Kaczmarek na godzinę 11.
- Faktycznie, pani czeka już w apartamencie. Proszę udać się na drugie piętro. Drugie drzwi po prawej.
- Dziękujemy bardzo - wszyscy ruszyliśmy w stronę windy.
Na odpowiednim piętrze zapukałam do wskazanych drzwi i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry - przywitaliśmy się.
- Witam - Odpowiedziała nam śliczna brunetka o niebieskich oczach. Ubrana była w elegancką, pudrową sukienkę przed kolano i niebotyczne szpilki. - Rozumiem, że Pani Kinga - wyciągnęła do mnie rękę.
- Tak, to ja. Ale proszę mi mówić po imieniu, będzie łatwiej - Kinga
- Dobrze. Mi też w takim razie mów po imieniu - Monika.
- Miło mi. Na inspekcję ze mną przyjechali rodzice i przyjaciel - zaśmiałam się.
W trakcie ich witania rozglądnęłam się trochę po mieszkaniu. Było jasne i nowoczesne.
- Zapraszam, oprowadzę was po mieszkaniu - zaproponowała właścicielka.
Byliśmy w przedpokoju. Czerwone ściany przykuwały wzrok, a duże białe płytki na podłodze idealnie się kompomnowały z resztą. Stała tu też hebanowa szafa i mały stolik, na którym leżało kilka drobiazgów - szminka, klucze i inne, a nad nim wisiało lustro w czarnej ramie. Przeszliśmy do olbrzymiej kuchni , która znajdowała się na prawo od wejścia. Podłogę pokrywały te same płytki co przedpokój. Trzy ściany pokrywała biała farba, ostatnią zaś mozaika z czarnych płytek. Były tu czarne szafki z białym blatem ze stali nierdzewnej. Zobaczyłam wbudowaną zmywarkę i kuchenkę indukcyjną. Nigdy z takiej nie korzystałam, więc pora będzie się nauczyć. Na środku kuchni stała wyspa o takich samych kolorach co szafki. Po lewej stronie znalazł się czarny duży stół na którym została umieszczona przepiękna, przezroczysta misa z owocami a obok niego biało-czarne skórzane krzesła. Światło wpuszczało tu wielkie okno, na długość prawie całej ściany naprzeciw wejścia. Byłam zachwycona.
- Poczekaj, aż zobaczysz resztę - Monika uśmiechnęła się i zaprowadziła nas do salonu, który znajdował się na lewo od kuchni. Był chyba dwa razy większy od kuchni, przy czym ona wydawała się wielka. Podłogę pokrywało jasne drewno przykryte miękkim dywanem. Ściany pomalowane były na kolor kremowy. Na środku pokoju stała ciemnobrązowa, rozkładana sofa a obok niej dwa fotele, a przed nimi brązowy, drewniany stolik kawowy. Na przeciwko, na ścianie pokrytej terakotą, wisiał 50-calowy plazmowy telewizor. Pod nim na szafce leżały różne piloty i kino domowe. W kącie w szklanym, wysokim wazonie rozkwitały ostatnie pąki czerwonych róż. Nad kanapą moją uwagę przykuł obraz przedstawiający jakiś ładny zakątek z widokiem na zachód słońca. Prawą część salonu zajęła wieża, a po obu jej stronach stały puste, drewniane stojaki na płyty. Na suficie znajdował się karnisz z przezroczystych brylancików, które mieniły się w promieniach południowego słońca. Cała ściana naprzeciw telewizora była przeszklona. Wychodziło się tam na taras. Monika też nas tam zaprowadziła. Na środku stały brązowe, wiklinowe krzesła ogrodowe z jasnymi poduszkami i pasujący do nich stolik, a na nim stara lampa naftowa. Z drugiej strony balkonu znajdował się grill. Obok w doniczkach kwitnęły jeszcze fioletowe kwiaty. Barierki były szklane, ale z zewnątrz zostały zasłonięte ciemną, bambusową zasłoną żeby zapewnić trochę prywatności. Taras wyłożony płytkami ecrue. Mieliśmy stąd cudowny widok na Rzeszów. Wróciliśmy do środka i przeszliśmy zobaczyć łazienkę. Wielkością podobna do kuchni. Cała została wyłożona beżowymi dużymi płytkami. Miała ppodgrzewaną podłogę. W centralnym punkcie stała ogromna wanna z hydromasażem, w której spokojnie zmiściłyby się przynajmniej dwie osoby. Nad nią wycięto miejsce na akcesoria do kąpieli oraz radio. Na lewo od niej, w rogu znajdował się prysznic ze szklanymi ściankami. Dalej stała ubikacja a obok bidet, natomiast po prawej - umywalka, a nad nią duże lustro bez ramy oraz wieszaki na ręczniki. Pod nimi stało kilka brązowych szafek z drewna. Na jednej z nich umieszczona została złota skrzyneczka na biżuterię. Podłogę pokryło też kilka ciemnobrązowych dywaników. Cała armatura łazienkowa była koloru białego. Na suficie znajdowało się kilkaset małych żarówek ledowych, co dawało wrażenie jakby cały sufit świecił. Wyglądało to bajecznie.
- Został nam już ostatni pokój - powiedziała Monika i weszliśmy do sypialni. Na całej podłodze leżał miękki, biały dywan. Ściany miały odcienie szarości i czerni, a jedna z nich - ta nad łózkiem - krwistej czerwieni. Ogromne łoże zostało obite czarną skórą, zagłówek zaś pikowany małymi brylancikami. Na środku materaca leżało dużo poduszek Po obu stronach stały czarne szafki i lampki nocne z brylancików podobnych do tych z zagłówka, które użyto też do karnisza na suficie. Naprzeciwko łóżka na ścianie wisiał plazmowy telewizor, a pod nim mały stolik koloru reszty mebli. Leżały na nim różne czerwone ozdoby i dekoracje, takie jak piękna porcelanowa róża czy kielich z odłamków szkła. Duże okno przysłaniały wzorzyste, czarno-czerwone zasłony. Obok stała czarna toaletka z okrągłym lustrem oraz czarne stylizowane krzesełko obite czerwonym materiałem. W ścianie po prawej stornie od wejścia było przejście do garderoby. Dywan na podłodze był identyczny jak w sypialni, ale za to ściany różniły się - wystąpił tu jak w prawie całym domu - kolor kremowy. Po jednej stronie stały szafy, a po drugiej wieszaki. Na środku zaś umieszczono śliczną ławeczkę z jasną tapicerką. Naprzeciw niej znajdowały się półki na buty. Przyznam się, że mam ich dużo, więc na pewno się zapełnią. Z sufitu zwisała srebrna lampa. Po dłuższej chwili wszyscy wróciliśmy do przedpokoju.
- I co państwo sądzą o mieszkaniu?
- Cudowne! - odpowiedziała zachwycona moja mama, a tato i Sebastian powierdzili to kiwając głowami.
- A ty Kinga, co myślisz?
- Przepiękne, naprawdę nie spodziewałam się, że będzie to aż takie fajne mieszkanie. Zwłaszcza za tę cenę.
- O, właśnie, nie wiem czy Ci mowiłam, że tu pojawia się mały problem. 190000 zł kosztuje mieszkanie nieumeblowane. Umeblowane - 295000 zł. Przepraszam, że wprowadziłam w błąd. - powiedziała Monika.
Byłam zdziwiona i nie wiedziałam co myśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz