czwartek, 31 stycznia 2013

Siemka.!! :P

Już jutro mecz Politechnika Warszawska - Asseco Resovia Rzeszów.
Komu kibicujecie?
Jaki wynik obstawiacie?

Opowiadanie nr 29

Usiadłam obok Zbyszka i popatrzyłam na niego. Wyglądał na szczęśliwego. Ja nie wiedziałam jak mam się zachować. Niby czułam coś do niego, ale ta sytuacja sprzed chwili z Aleksem nie dawała mi spokoju. Gadaliśmy trochę o wszystkim. Koło 22 miał się już zbierać do domu. Jednak zadał mi jedno proste pytanie.
- Kochasz mnie?
- Wiesz, że nie można kochać po tak krótkim czasie.. 
- Czyli że mnie nie kochasz? - zapytał zdziwiony.
- Jako psycholog za dobrze znam siebie i ludzi. Z czasem się w Tobie zakochuje. Jednak nie chcę Cię kłamać co do uczuć.. Jestem Tobą zauroczona.. Po miesiącu, dwóch, mogę Ci powiedzieć te dwa słowa, ale nie teraz, przepraszam..
- Poczekaj, bo się zgubiłem. Ty ze mną zrywasz? 
- Niee, no co ty. Tylko po prostu muszę mieć czas, żeby Cię lepiej poznać, zrozumieć, zakochać się w Tobie.. To w tym tkwi magia.. 
Pocałowałam go, on to odwzajemnił. Poczułam się dużo lepiej. Obiecał przyjść jutro, więc pożegnaliśmy się i poszedł. Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Znów przytłoczyły mnie myśli o obu siatkarzach. Kto by pomyślał parę dni temu, że ja, zwykła dziewczyna, będę miała takie dylematy.. Poszłam się położyć, żeby o tym nie myśleć. Rano obudził mnie telefon. Zaspana odebrałam go, a w słuchawce odezwał się Seba.
- Hej! Za piętnaście minut jestem u Ciebie. Razem jedziemy po pierścionek, sukienka na wesele naszykowana? 
- Coo? 
- Co co?
- Jaka sukienka? Przecież ja nie idę na to wesele. 
- Idziesz, razem ze mną. Gadałem już o tym z Martą. 
- Ale ja nic nie mam. Ja Ci pomogę z tym pierścionkiem i tyle.
- Idziesz i koniec. Do zobaczenia za chwilę. 
Odłożył słuchawkę, a ja leniwie podniosłam się z łóżka. Za oknem świeciło słońce. Uśmiechnęłam się i poszłam się ubrać. Wybrałam białe spodnie i niebieską koszulkę. Akurat zdążyłam założyć czarną marynarkę kiedy zadzwonił dzwonek. Przyszedł, tak jak się spodziewałam - Sebastian. 
- Gotowa? 
- Śniadania jeszcze nie zjadłam, jest sobota, ósma rano, czego ty ode mnie wymagasz?
- Bierz kurtkę i buty, zjemy na mieście.
- Śniadanie na mieście? Pięć minut, dwie kanapki z nutellą i możemy jechać. 
- No dobra, ja prosto z drogi, to pozwolę sobie też coś zjeść. 
Usiedliśmy przy stole, zrobiłam kawy i kanapki. Zjedliśmy w rekordowym tempie, ubraliśmy się i pobiegliśmy do auta. Pojechaliśmy jego, bo mi się nie chciało męczyć za kierownicą. Parę minut później dotarliśmy na miejsce. Było już otwarte, więc weszliśmy. Pokazałam Pani zdjęcie,które robiłam jak tu byłyśmy. Niestety, jak na złość okazało się, że już go nie ma. Seba się załamał. Jednak Pani zaproponowała nam bardzo podobny, srebrny pierścionek z małymi diamencikami i jednym dużym na środku. Poza tym zamiast zwykłego kształtu,przód wyglądał jak kokarda bądź znak nieskończoności. Seba był zachwycony, ja też. Postanowiliśmy go wziąć, licząc że spodoba się Karoli. Pani zapakowała nam go w złote pudełko i obwiązała czarną wstążką. Cena była równie wysoka, co wygląd tego dzieła. Jednak dla miłości Sebastian był w stanie zapłacić wiele. Wyszliśmy stamtąd i musieliśmy jeszcze znaleźć odpowiedni strój dla Seby, ewentualnie coś dokupić. Wiedziałam, że Karola będzie miała chabrową sukienkę, więc idealnie byłoby jeśli on w takim kolorze znalazł krawat. W samochodzie wywaliłam wszystkie ciuchy, które przywiózł. Znalazłam wszystko oprócz krawata - piękną , czarną koszulę, garnitur i buty. Skorzystałam z tego, że jesteśmy na mieście i skoczyłam do sklepu. W pięć minut znalazłam idealny. Zadowolona wróciłam do auta. Pokazałam mu moją zdobycz. Postanowiliśmy pojechać do fryzjera, w końcu musimy jakoś wyglądać, chociaż ja wcale nie czułam potrzeby, żeby tam pójść. Znaczy chciałam zobaczyć oświadczyny, ale nie miałam ochoty na zabawę. Z drogi umówiliśmy się na trzynastą do znajomej na zrobienie porządku z włosami. Ja miałam ciemne włosy średniej długości, a Seba blond włosy z grzywką ( troszkę krótsze, ale w stylu Biebera ). Na zegarku była dopiero 10, wesele zaczynało się o 17, więc zostało nam sporo czasu. Pojechaliśmy do domu, nadal nie wybrałam sukienki na wieczór. Sebciu, jako doradca wybrał mi beżową, rozkloszowaną z długością identyczną jak prawie wszystkie moje sukienki. Po tym całym bieganiu, usiedliśmy i Napiliśmy się kawy. Sebastian zaczął rozmowę o Zbyszku.
- Jak wam się układa?
- Dobrze, dobrze..
- Co się dzieje?
- Nic, wszystko w porządku. 
- Przecież widzę, nie jesteś z nim szczęśliwa, zdradza Cię czy co?
- Nie no jestem, nawet bardzo.. Tylko nie wiem co mam zrobić..
- Z czym? Mów, nikomu nie powiem.
- Wczoraj przyjechał tutaj Atanasijevic. Specjalnie przejechał pół Polski za zegarkiem..
- I za Tobą przy okazji..
- Tak.. No i tak wyszło.. Że się pocałowaliśmy.. 
- Ale że jak? Tak w usta?
- No tak.. Wiem, że nie powinnam, ale to Aleks wyszedł z inicjatywą, a ja nie byłam w stanie mu się oprzeć.. Pomóż mi, bo nie wiem co mam robić.. - rozpłakałam się. 
- Jeju, a co Ci serce podpowiada? - przytulił mnie.
- Jest rozdarte na nich dwóch..
- Ale dla kogoś musi być większy kawałek.
- Po równo.. Przy Zbyszku czuję się bezpieczna, kochana, ale nie ma dla mnie czasu. Aleks mnie wysłucha, jest romantyczny, przejechał tyle kilometrów dla mnie..
- A Aleks to nie bardziej jak przyjaciel?
- Czasem..
- No właśnie.. Jak dla mnie powinnaś wybrać Zbyszka, zapomnieć o pocałunku z Alkiem, ewentualnie się z nim przyjaźnić. Na dłuższą metę on nie byłby dobrym facetem..
- Myślisz?
- Jestem przekonany.. Dobra, co musimy jeszcze dzisiaj zrobić?
- Zaliczyć fryzjera, ja muszę zrobić makijaż i się ubrać. Do tego podjechać po kwiaty. Przygotowałeś mowę?
- Powiedzmy.. Zaczynam się stresować. A co, jeśli odmówi? 
- Nie odmówi, sama mi mówiła, że czeka aż jej się oświadczysz.
- Serio? No to od razu mi lepiej. - uśmiechnął się.
- Serio serio. Wiesz co, dziękuję Ci, że jesteś. - przytuliłam się. - Zawsze mi doradzisz, pomożesz..
- Nie ma za co, od tego są przyjaciele. - pocałował mnie w głowę. 
- To jak, idziemy pieszo? Pogoda taka ładna.
- Marta wyprosiła zapewne. Jasne, akurat w pół godziny tam dojdziemy, spacerek nie zaszkodzi.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Tak jak zakładaliśmy, na dotarcie do miejsca potrzebowaliśmy trzydzieści minut. W salonie przywitała nas Kasia - moja była trenerka tańca. Miała swój własny zakład fryzjerski, często do niej chodziłam. Ona zajęła się moją fryzurą, a jej pracownica - fryzurą Seby. Ostatni raz widziałyśmy się kilka miesięcy temu, kiedy podcinałam włosy. Po czterdziestu minutach byłam gotowa - włosy podpięte do góry z lokami, które swobodnie opadały na prawe ramię. U Sebastiana niewiele mogło się zmienić - fryzjerka trochę podcięła go i dokładnie ułożyła za pomocą żelu, wyglądał nawet dobrze. Wyszliśmy przed czternastą. Poszliśmy po kwiaty. Wybraliśmy wielki bukiet złożony z czerwonych i herbacianych róż. Następnie wróciliśmy do domu, zaczęliśmy się szykować. Musiałam się pomalować, potem zjedliśmy mały obiad i ubieraliśmy się. O 16 oboje byliśmy gotowi. Sebciu bardzo się stresował. Zadzwoniłam do Kasi, chwilę z nią pogadałam, zapytałam co u nich słychać. Mimo, że nie spodziewałam się tego, ona i Piotrek naprawdę się pokochali. Oboje za sobą byli, spędzali ze sobą mnóstwo chwil. To tylko kwestia czasu, kiedy zamieszkają razem. Mimo, że ich związek trwał równie krótko co mój, to o wiele lepiej się dogadywali. Wreszcie usłyszałam moją szczęśliwą przyjaciółkę, jak jeszcze nigdy. Wyłączyłam się i wybrałam numer do Zbyszka, nie odbierał. Pomyślałam, że znowu mnie olewa. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy w domu i za dziesięć siedemnasta wyruszyliśmy z domu. Tym razem wybraliśmy moje auto. Wesele Marty odbywało się w Pałacu Starzeńskich w Rzeszowie. Miałam tam jakieś dwadzieścia minut drogi. Po dotarciu na miejsce słyszeliśmy śpiewy na cześć Młodej Pary. Sebastian stanął w drzwiach, cały się trząsł. Powiedziałam, że da radę. Przyszedł po nas Robert - mąż Marty. Wpuścił bocznym wejściem. Od razu dostaliśmy mikrofon, zanim jeszcze ktoś nas zauważył. 
- Wierzę w Ciebie, będzie wszystko w porządku. Idę na salę, będę stała niedaleko.
- Mam nadzieję.. - wziął głęboki oddech, a ja oddaliłam się do pomieszczenia, w którym wszyscy przebywali. 

Opowiadanie nr 28

- No cześć Kotek, co tam? - zapytał Zibi
- No mam do Ciebie takie tycie pytanko - czy ty mógłbyś najpierw informować mnie o zerwaniu, a nie portale internetowe?!
- Co?! Jakim zerwaniu?
- No naszym. Miło mi się dowiadywać o tym z portali
.- Ale ja nawet nie wiem o czym ty mówisz!
- No wchodzę sobie na pewien portal a tu informacja na całą stronę "Mamy dobrą wiadomość dla fanek Bartmana - znów jest wolny!" Wyjaśnisz mi to do cholery?
- Ale ja nic takiego nie mówiłem, nawet żadnych wywiadów ostatnio nie udzielałem! Czytałaś artykuł?
- " Jak donosi nasz informator, wielka miłość pomiędzy atakującym Reprezentacji Polski, a jego fanką, przeszła do historii. Po tym jak podczas ostatniego meczu Plus Ligi zostali parą na oczach kibiców, jednak coś się zepsuło. Jak się również dowiadujemy, powodem rozstania miał być brak czasu oraz zbyt duża różnica w stylu życia. Próbowaliśmy się skontaktować z siatkarzem, niestety bezskutecznie. Mimo wszystko mamy nadzieję, że wrócą do siebie, bo tworzyli ładną parę. " - zacytowałam mu. Sama po raz pierwszy to czytałam, ale udawałam, że wiedziałam o tym przed telefonem do niego
- Bzdury, faktycznie dzwonili, ale w czasie treningów. Nie ma tutaj mowy o tym, że to ja udzieliłem takiej informacji! 
- Jednak ktoś to musiał przekazać.
- Nie ja, nie jestem aż takim kretynem i palantem, że rozstawałbym się z Tobą, a co dopiero na łamach prasy czy internetu! Uwierz mi! 
 - To kto jak nie ty?
- Nie wiem, ktokolwiek.
 - Dobra, nie ważne.
- Zaraz zadzwonię do nich z nakazem sprostowania. Jak się czujesz?
- Jestem wymęczona. Nie mam na nic ochoty ani siły. A ty?
- Trening, trening, trening. Tęsknię. Możemy się zobaczyć?
- Nie mam nastroju do tego.
- Przyjadę do Ciebie.
- Nie otworzę Ci, jestem zmęczona
.- Daj się namówić, proszę. Nie widziałem Cię już kilka dni.
- Ja Ciebie też, a żyję. Serio nie mam ochoty na nic, idę spać.
- I tak przyjadę, Kocham Cię, do zobaczenia!
- I tak Ci nie otworzę, dobranoc.  
Wyłączyłam się i poszłam coś zjeść. Nie zdążyłam odłożyć telefonu, gdy znów zadzwonił. 
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o rozstaniu ze Zbyszkiem? Dlaczego się w ogóle rozstaliście, przecież się kochacie! Nie możesz tak! 
- Ejj, powoli. A kto Ci powiedział, że się rozstaliśmy? 
- Internet.
- Te głupie artykuły? Nie wierz w to. Rozmawiałam już z nim, powiedział, że jutro wymusi na nich sprostowanie. Wszystko chwilowo jest dobrze. 
- Uff, ulżyło mi. A już się przeraziłam. 
- Znaczy wiesz co.. Zobaczymy co będzie. Brakuje mi go, ale jesteśmy oboje zabiegani ciągle, brakuje nam czasu na spotkania.
- Przestań, wy do siebie pasujecie, on Cię kocha, ty jego i to jest najważniejsze. 
- Nie może mnie kochać po niecałym tygodniu związku. Ile razy mam wam tłumaczyć, że czujemy na początku zauroczenie a nie miłość?
- Przesadzasz, przestań mówić jak psycholog, a zacznij jak normalny człowiek.
- Sugerujesz, że nie jestem normalna? Dzięęęki.
- No nie o to mi chodzi. - zaśmiała się. - Doskonale wiesz, że mówiłam o tym, żebyś popatrzyła na to z perspektywy zwykłego człowieka, a nie psychologa.
- Jasne, jasne. Wyszło już co o mnie myślisz. - nałożyłam sobie na talerz pierogi, które zdążyłam ugotować.
- No oczywiście! I tak Cię kocham wariatko. Jak w pracy? 
- Dobrze, tylko tyle rzeczy do zrobienia, że przestaję ogarniać. Ale mam nadzieję, że sobie będę radzić. Muszę, jeśli chcę się utrzymać w tym mieszkaniu i w ogóle. 
Chwilę jeszcze pogadałyśmy. Wyłączyłam się, dojadłam moją obiado-kolację i pozmywałam. Chwilę później znów zadzwonił mi telefon - Karola. 
- Nie, nie rozstaliśmy się, nie martw się o nic, miłej zabawy na jutrzejszym weselu, coś jeszcze? - Ej, skąd wiedziałaś o czym miałam mówić? 
- Kasia dzwoniła, więc domyśliłam się, że masz to samo na myśli. 
- Dobrze już wróżko, uciekam dalej się przygotowywać. Papa.
Dzisiaj byłam jakąś sekretarką, bo od razu po wyłączeniu zadzwoniła mama. 
- Kochanie, tak mi przykro..
- Z powodu pseudo zerwania z Zibim?
- No tak, jakiego pseudo? Daga mi pokazywała w internecie..
- Nie no, błagam, jeszcze ktoś zapyta? Po raz ostatni wyjaśniam, jesteśmy nadal parą, a internet kłamie. Jestem zmęczona, idę spać, dziękuję, dobranoc,
- O tej porze? Jest po dziewiętnastej.
- Tak, jestem zmęczona i idę spać, odezwę się jutro, paa. 
Zanim zdążyłam się ogarnąć zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- No ile można, błagam. Nie ma mnie - powiedziałam pod nosem.
Podeszłam do drzwi po dziesiątej próbie "wieszania się" na dzwonku. Pomyślałam, że to pewnie ZB9. Otworzyłam, jednak to nie był on. Byłam bardzo zdziwiona.
- Aleks?! Co ty tu robisz?
- Przepraszam, że tak się dobijam, nie byłem pewien czy mnie słyszysz. Zobaczyłem po powrocie do Bełchatowa, że nie mam swojego zegarka, z którym nigdy się nie rozstaje. Jest dla mnie bardzo ważny i specjalnie po to przyjechałem. Chociaż przy okazji chciałem Cię zobaczyć..
- Aaa, wchodź, to poszukamy. Nie znalazłam nic takiego, ale też nie szukałam. Rzadko kiedy ostatnio bywam w domu. Wystarczyło zadzwonić to bym poszukała i Ci wysłała - uśmiechnęłam się. 
- Przy okazji znalazłem pretekst by Cię znowu spotkać.
- No to mi miło. Kawy, herbaty?
- Kawę poproszę jeśli mogę. O 21 najpóźniej muszę wsiąść w auto i wracać, więc się przyda. Jutro od rana treningi i w ogóle.
- Już? To tak tylko na chwilę przyjechałeś tak daleką drogę?
- No tak. W dodatku zgubiłem Twój numer, więc nie mogłem inaczej się skontaktować.
- No to muszę Ci go znowu podać, jeśli oczywiście chcesz -uśmiechnęłam się.
- Jasne, że chcę! - wyciągnął komórkę i mi ją podał. Zapisałam mu mój telefon i oddałam. - Co u Ciebie?
- Radzę sobie, pracuję cały czas, rzadko kiedy mam czas na cokolwiek. A co u Ciebie? Widzę, że starasz się mówić po polsku, brawo! - zauważyłam.
- Dzięki, staram się. Wziąłem kilka lekcji polskiego przez te parę dni. Poza tym w zespole wszyscy prawie mówią po polsku, nie wypada mi nie rozumieć. 
- Woow, no to super, bardzo się cieszę. Wreszcie nie tylko ja muszę szkolić się z angielskim, tylko ty w polskim i się dogadamy.
- No, bardzo się cieszę z tego. 
- Dobra, a teraz pytanie, gdzie mogłeś zostawić ten swój zegarek?
- Nie wiem, w salonie albo w łazience.
  Szukaliśmy, jednak bez efektów. Zagotowała się woda, więc zrobiłam kawy i na chwilę usiedliśmy w salonie. Pół godziny gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Jakoś na jego widok odechciało mi się spać, nie byłam zmęczona. Potrzebowałam kogoś z kim mogę pogadać. Gdyby był to Zbyszek, pewnie tak samo bym była szczęśliwa. Jednak nadarzyła się okazja, iż pojawił się tylko Aleks, choć Zibi obiecywał, że przyjedzie. Kiedy pokazywałam moją ulubioną płytę z półki pod telewizorem, zauważyłam zgubę, której poszukiwaliśmy. Ucieszona przyniosłam zegarek Aleksowi. Ze szczęścia mnie mocno przytulił, a potem nasz wzrok się spotkał i mnie pocałował. Nie byłam w stanie temu zapobiec. Po prostu chyba tego chciałam i w tym momencie potrzebowałam. W tym samym czasie usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Odskoczyłam od Atanasijevica jak poparzona. W drzwiach zobaczyłam Zbyszka. - Hej słońce, było otwarte. - wszedł i zobaczył Aleksa - o, to już wiem w sumie czemu..
- Hej skarbie - odpowiedziałam.
- Witam kolegę - uśmiechnął się Alek i podał rękę mojemu ukochanemu.
- No cześć - uścisnął dłoń mojego gościa i mnie pocałował. - A ty jak się tu znalazłeś?
- Szukałem mojej zguby. - pokazał zegarek - Ale spokojnie, zaraz uciekam, nie zabiorę Ci Twojej ukochanej.
- No ja mam nadzieję - zaśmiał się ZB9
- Ej, jaką ukochaną, podobno ze sobą zerwaliśmy. Nawet Kasia i Karolina do mnie dzwoniły przerażone.
- Idiotom z tych plotkarskich gazet wyjaśniłem co nieco, jutro opublikują sprostowanie. - pocałował mnie w głowę.
- No to dobrze.
- Ja już będę uciekał, przede mną długa droga powrotna. Dziękuję bardzo za kawę, my się jeszcze zgadamy przez telefon.
- Jasne! - wstałam i zaczęłam go odprowadzać do drzwi.
- Pamiętaj, dbaj o nią! Na razie!
- No hej, hej.
W drzwiach Aleks pocałował mnie w policzek i powiedział, że się odezwie. Nie wiedziałam wtedy co myśleć. Zaangażować się w Atanasijevica czy naprawić związek z Bartmanem? Z takim dylematem wróciłam do salonu i usiadłam na sofie.


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Puchar Polski zakończony !!!

To informacja dla wszystkich, którzy nie widzieli wczorajszego Finału i nie mieli jeszcze okazji zajrzeć do siatkarskich newsów.

 

No i mamy zwycięzcę Pucharu Polski!
ZAKSA Kędzierzyn Koźle – Asseco Resovia Rzeszów 3:1
(19:25, 25:18, 25:21, 25:23). Przyznam, że kibicowałam Sovii ale no cóż.. gratulacje dla ZAKSY. Poniżej nagrody indywidualne :
Najlepszy zagrywający: Michał Ruciak
Najlepszy przyjmujący: Piotr Gacek

Najlepszy broniący: Krzysztof Ignaczak
Najlepszy blokujący: Łukasz Wiśniewski
Najlepszy atakujący: Felipe Fonteles
Najlepszy rozgrywający: Paweł Zagumny
Najlepszy zawodnik turnieju: Felipe Fonteles

A poniżej relacja zdjęciowa z finałowego meczu. 



niedziela, 27 stycznia 2013

Siemka. ! :D

W wczorajszym dniu i starciu do wielkiego wejścia do Pucharu Polski wygrał Kędzierzyn- Koźle i to oni będą walczyć o Puchar wraz z RESOVIĄ.!



Wczorajszy mecz Delecta Bydgoszcz – Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (19:25; 25:23; 21:25; 25:23; 14:16)
Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 3:1


A więc już dzisiaj finał Pucharu Polski ;d
O godzinie 14.30  Asseco Resovia Rzeszów zmierzy się z Zaksą Kędzierzyn Koźle.
Jaki typujecie wynik i komu kibicujecie? :*


Opowiadanie nr 27

Rozdział XXVII

Obudziłam się jak codziennie w nocy o trzeciej trzydzieści. Zawsze wtedy chciało mi się pić. Otworzyłam oczy, przekręciłam głowę w stronę okna, a obok mnie leżał Zbyszek. Przetarłam oczy ze zdziwienia i sprawdziłam czy to aby na pewno on. Wszystko się zgadzało. Ale on miał spać w salonie.. Nie chciałam go budzić, poszłam do kuchni, napiłam się soku i wróciłam do łóżka i popatrzyłam na śpiącego Zbyszka. Wyglądał słodko. Położyłam się a Zibi instynktownie mnie przytulił. Poczułam się bezpiecznie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Rano obudziłam się o siódmej trzydzieści. Podeszłam do okna, a tam mgła, zimno, wszędzie szron. Jesień powoli dobiegała końca. Poszłam do garderoby skąd  wyciągnęłam niebieski sweterek czarne rurki. Potem leniwie udałam się do kuchni, wstawiłam mleko i wyjęłam płatki. Po chwili zjawił się zaspany Bartman w samych bokserkach.
-Dzień dobry kochanie - pocałował mnie policzek.
- No dzień dobry. A może mi wyjaśnisz co robiłeś w moim łóżku?
- Czułem się samotnie, bałem się sam.
- No no, bo Ci uwierzę. - zaśmiałam się - To może byś się spytał, a nie po prostu ładował mi się do łóżka.
- Przepraszam, wybaczysz, prawda? - przytulił mnie.
- A mam inne wyjście?
- Raczej nie - zaśmiał się.
  Zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy się i wyszliśmy z domu. Pożegnaliśmy się i każde z nas odjechało swoim autem. Dzień minął spokojnie, ciągle uczyłam się nowych rzeczy, szkoliłam się przy Maćku. Wieczorem po powrocie do domu, siadłam przed kompem z kubkiem kawy, przeglądnęłam różne strony i portale. Zadzwonił na skype Seba, przegadaliśmy dwie godziny. Znów poczułam się jak za dawnych lat. Wysłał mi kilka swoich propozycji na pierścionek zaręczynowy. Obiecałam pokazać je Karolinie. Pożegnaliśmy się i wyłączyłam laptopa. Umyłam się, pooglądałam tv, akurat leciał jeden z moich ulubionych filmów. O północy przyniosłam się do sypialni, gdzie zasnęłam.
  Kolejne dni nie wnosiły wiele nowego - praca, dom, praca, dom. Rzadko kiedy miałam chwilę dla siebie, nie wspominając o chwili dla Zbyszka. Ciągle chodziłam zdenerwowana, do tego miałam załatwić sprawę pierścionka dla Karoli. Za każdym razem próba rozmowy z nią na ten temat kończyła się bez efektów. W piątek rano, po kolejnym telefonie od coraz bardziej zestresowanego Sebastiana postanowiłam zabrać ją do zakładu jubilerskiego i pokazać kilka propozycji. Innej opcji nie było. Zadzwoniłam do niej przed samym wejściem do pracy i znając swój dzisiejszy rozkład dnia, umówiłam się na spotkanie z nią koło trzynastej. Była zdziwiona, że w trakcie pracy mogę z nią wyjść, ale się ucieszyła i zgodziła. Równo o wyznaczonej godzinie zjawiłam się na mieście. Miałam godzinną przerwę, więc zostawiając czas na dojazdy musiałam się zmieścić w dwudziestu pięciu minutach. Od razu zaciągnęłam ją tam gdzie chciałam.
- Po co ty mnie tu ciągniesz?
- Się dowiesz. Cierpliwości kochana.
- Mam nadzieję.
  Weszłyśmy do sklepu. Zewsząd otaczały nas błyskotki - naszyjniki, bransoletki, kolczyki, zegarki, pierścionki i wiele wiele innych takiego typu rzeczy. Podeszły do nas dwie ekspedientki. Poprosiłam początkowo o pokazanie kolczyków, przechodziłyśmy po wszystkich stoiskach. Po wielu prośbach, musiałam jej cokolwiek powiedzieć, dlaczego tu przyszłyśmy.
- Widzisz, miałam zachować tajemnicę, ale inaczej nie umiałam tego od Ciebie wyciągnąć. Seba prosił mnie, żebym dowiedziała się co Ci się podoba, a on w ramach tego, że nie może z Tobą być na ślubie Marty i Roberta, kupi i da w prezencie.
- Ooo, serio?
- No tak, tylko proszę Cię, nie wydaj mnie.
- No jasne! No to już coś patrzę.
Oglądałyśmy jeszcze chwilę te wszystkie rzeczy, coś tam wybrała. Szczerze, nawet nie wiem co wybrała. Na samym końcu, jak już miałyśmy wychodzić, pokazałam jej pierścionki. Nie chciała żadnego przymierzać, ale ja też zaczęłam szukać, więc i ona uległa. Oczy zaświeciły jej się na widok drobnego pierścionka wysadzanego małymi brylancikami.
- Kiedyś, jak Seba mi się będzie chciał oświadczyć , to nie chcę innego pierścionka, tylko ten!
- No to długo nie będziesz na to czekać - powiedziałam pod nosem.
- Co mówisz?
- Nie, nic. Mówię, że jak będzie się oświadczał to go tutaj przyprowadzę.
- No, mam nadzieję. Tak w ogóle, tyle lat już jesteśmy parą, a on nic.
- Może nie jest gotowy.
- Może.. Nie wiem, będę musiała z nim pogadać, jak przyjedzie, o naszym związku..
- No, a kiedy przyjedzie?
- Nie wiem. Nie odzywa się nic od przedwczoraj.
- Aaa, no to nie fajnie. Dobra, idziemy?
- Tak, tak. Dziękujemy, do widzenia.
- Do widzenia! - wyszłyśmy przed sklep i udałyśmy się w stronę mojego samochodu. - Jak przygotowania do ślubu Marty?
- Wszystko dopięte na ostatni guzik. Ja jako świadkowa mam urwanie głowy, wszystkiego muszę dopilnować. Teraz od razu jadę do niej i razem na salę weselną, sprawdzić jak idzie przygotowanie. Jutro to w ogóle, nawet minuty dla siebie nie będę miała.
- Ale to tylko jeden taki dzień w życiu Twojej siostry. Serio, zazdroszczę jej. Mój związek ze Zbyszkiem trwa niecały tydzień. Pewnie się rozstaniemy niedługo.
- Dlaczego?! - wrzasnęła Karola.
- Teraz nawet od paru dni się nie widzieliśmy, a nasz kontakt to jakiś jeden, może dwa telefony dziennie. On jest zajęty treningami, ja pracą w studiu fotograficznym. Na dłuższą metę, to będzie bez sensu.
- Ale wy do siebie pasujecie, musicie być razem.
- Ja nie wiem, pożyjemy, zobaczymy. Dobra, uciekam, bo zaraz mi się kończy przerwa w pracy. Odezwij się jak znajdziesz czas po tym całym zamieszaniu. Złóż Marcie i Robertowi życzenia ode mnie, buziaki! - wsiadłam do auta i popędziłam do pracy. Zadzwoniłam też do Seby, informując o zdobyczy, przesłałam fotkę, którą zrobiłam potajemnie i w idealnym momencie zjawiłam się na miejscu. Dotrwałam do końca i totalnie wymęczona o 17.30 wróciłam do domu. Nie marzyłam o niczym innym, jak o gorącej kąpieli w wannie, wypiciu kawy, zjedzeniu czegokolwiek i pójściu spać. Mimo, że nie wykonywałam fizycznej pracy, to siedzenie przed komputerem i wybieranie z trzystu zdjęć tylko pięciu, albo ustawianie jakiejś osoby i ciągłe przekrzywianie głowy jest męczące. Pomyślałam sobie, że od jutra weekend, więc będzie chwila spokoju. Już szłam do łazienki, kiedy dostałam sms.
- " I jak w pracy? " - nieznajomy numer, od którego dostałam wiadomość niedawno w sklepie.
- " Dobrze.. A ty kiedy się ujawnisz?"
- " Już niedługo, nie martw się. Mam nadzieję, że wtedy się ucieszysz"
- " Nie wiem.. "
- " Idź, odpoczywaj. Zasłużyłaś."
- " Dzięki, kimkolwiek jesteś."
Nalałam wody do wanny i wzięłam godzinną kąpiel. Potem zrobiłam sobie kawy i włączyłam laptopa. Na stronie głównej pewnego portalu wyświetliła się informacja - " Sensacyjna wiadomość dla fanek Bartmana, znów jest wolny! "
- Co proszę?! - wrzasnęłam. Wzięłam telefon i wykręciłam numer do Zbyszka.

Opowiadanie nr 26

Rozdział XXVI


    Po 10 minutach w domu zjawił się Zbyszek. Zapytał co się stało, opowiedziałam mu o tym, ale powiedział, że nie ma co się martwić. Nałożyłam sobie na talerz filet z kurczaka w przyprawach i usiadłam przy stole. ZB9 zrobił sobie herbatę i usiadł obok mnie. Pogadaliśmy jeszcze trochę o dzisiaj i dowiedziałam się o paru rzeczach z życia Zibiego. Szczerze, to nie mieliśmy okazji tak siąść i porządnie przegadać parę godzin o sobie. Zawsze coś - impreza, spotkanie u rodziców, jego treningi. Związek trwał faktycznie krótko, ale mimo to zastanawiałam się, czy Aleks nie byłby lepszym kandydatem na moją drugą połówkę. Po skończeniu posiłku poszłam się przebrać. Do zielonej koszulki Bartmana bez problemów dobrałam bluzkę w podobnym odcieniu i ciemne, jeansowe rurki. Z mojego postanowienia, by się w pełni rozpakować, znów nici. Po tym jak się ogarnęłam spojrzałam na zegarek, wskazywał 18.15. Postanowiłam jeszcze się napić kawy, ZB9 mnie poparł, więc zrobiłam dwie latte i przeszliśmy do salonu. W TV leciała właśnie powtórka meczu. Oboje z uśmiechem na twarzy oglądaliśmy ostatnie sceny. Mimo, że zdarzyło się to dwa dni temu, to żadne z nas tego nie pamiętało. Zbyszek mocno mnie przytulił i tak minęło kolejne dwadzieścia minut. Czas się zbierać. Ubrałam swoją ulubioną, skórzaną kurtkę, buty i wzięłam dużą czrną torbę. Zamknęłam drzwi i zjechaliśmy windą na parter. Zaczepił nas portier.
- Przepraszam, mogę na chwilkę?
- A o co chodzi? - zapytałam.
- Moja niepełnosprawna córka jest fanką Resoviaków, no i przede wszystkim Pana. Jeździ na wózku i nie może zbyt często napotkać Was na ulicy. Mógłbym prosić o autograf z dedykacją?
- Oczywiście, nie ma problemu. A ma Pan jakąś kartkę?
- Nawet zdjęcie. Jak tylko pierwszy raz Pana tu zobaczyłem, to powiedziałem od razu o tym Ali. Ona zachwycona wręczyła mi zdjęcie i poprosiła, żebym dał je Panu do podpisu przy najbliższej okazji.
- No proszę, to miło mi. - uśmiechnął się.
- Tutaj proszę. - wręczył mu fotkę zrobioną podczas Ligi Światowej. Zibi bez problemu i z wielką chęcią podpisał ją i oddał. Dodatkowo poprosił o kartkę, a na niej wyskrobał kilka słów.
- Proszę również to jej przekazać ode mnie. My musimy lecieć, ale na pewno się jeszcze zobaczymy.
- Jestem Panu niezmiernie wdzięczny, naprawdę dziękuję. - uścisnął dłoń atakującego - Dłużej już nie zatrzymuję, do zobaczenia.
- Do zobaczenia! - rzuciłam i wyszliśmy przed budynek.
  Zdecydowaliśmy, że dziś jedziemy moim autem. Na zegarku była już 18:50. Na szczęście do Karoli mielismy dość blisko. Ja prowadziłam, a w tym czasie Bartman przeszukiwał moje płyty w poszukiwaniu normalnej muzyki. Zanim mu się to udało, pojawiliśmy się pod domem Karoliny. Otworzył nam drzwi Sebastian, weszliśmy i zobaczyliśmy Kasię i Piotrka. Ucieszyłam się. Wieczór upłynął w miłych okolicznościach. Zrobiliśmy karaoke, w którym Zbyszek był bezkonkurencyjny, pograliśmy na xbox'ie w sportowe gierki, głownie w siatkówkę. Potem potańczyliśmy, porobiłam trochę fotek, powygłupialiśmy się. Wszyscy czuliśmy się genialnie razem, mimo, że i Piotrek i Zbyszek dopiero nas poznawali. Koło 22.30 wyszliśmy z Sebastianem na krótki spacer. Chciał ze mną porozmawiać.
- Wiesz.. - zaczął - chcę się Ciebie poradzić. Po to Cię wyciągnąłem.
- No to dawaj, pytaj o co chcesz, postaram się pomóc.
- Bo chodzi o to, że powoli tracę kontrolę nad tym co się dzieje.
- To znaczy?
- Znaczy, że kocham Karolinę, te lata związku są dla mnie ważne. Jednak ja jestem tam, ona tu..
- Do czego zmierzasz?
- Czy widzisz sens naszego dalszego związku?
- No oczywiście, od zawsze do siebie pasowaliście. Ty chyba nie chcesz z nią zerwać?
- Właśnie do tego dąże, że.. - zawiesił się.
- Że? No gadaj, Seba, proszę Cię. - pospieszałam go.
- Mam dwie drogi. Albo z nią zerwać..
- Albo?
- Albo jej się oświadczyć. Nie jestem pewien, czy jest mi wierna. Dzięki temu będę pewniejszy..
- Czyli miałbyś się jej oświadczyć tylko po to, żeby była Ci wierna, jak ty będziesz w Poznaniu? Nie ogarniam, wyjaśnij mi to.
- No coś w tym stylu..
- Seba, no proszę Cię. Oświadcza się komuś z miłości, chęci zawarcia związku małżeńskiego i bycia ze sobą do końca życia. Do tego potrzeba pewnych wyrzeczeń, chociażby takich jak rezygnacja z Poznania i powrót tutaj..
- Ja to wszystko wiem, kocham ją, ale ja nie mogę wrócić, wiesz doskonale o tym.
- Jeśli nie wrócisz i nie chcesz na poważnie się zaangażować w związek, to lepsze będzie rozstanie. Karolina jest Ci wierna, zawsze. Ma dużo okazji, by tego nie dotrzymać. Mimo to, nadal usychając z tęsknoty, czeka tu na każdy Twój przyjazd. Nawet patrząc na tą jej ostatnią akcję - zrobiła to, żebyś zwrócił na nią uwagę.
- To co mam zrobić?
- To co Ci podpowiada serce.. Ja nie mam nic do tego..
- Ale jeśli ja tu wrócę, zaprzepaszczę swoją karierę..
- Wybieraj co jest dla Ciebie ważniejsze..
- Dobrze wiesz, że czego nie wybiorę, będę cierpiał.
- Jeśli nie umiesz zrezygnować z Poznania na rzecz Karoli, to odpuść.
- Za bardzo ją kocham..
- Decyduj.. - nastała dłuższa chwila ciszy.
- Pomożesz mi to wszystko przetrwać i poukładać?
- Na tyle, ile będę umieć..
- Jesteś kochana! - przytulił mnie.
- Czyli, że?
- Czyli, że z Twoją pomocą przeprowadzę się tutaj, oświadczę się jej i zaczniemy nowe, wspólne życie.
- No i to jest męska decyzja, brawo! Kiedy to wszystko chcesz zrobić?
- Teraz muszę wyjechać. Jednak w sobotę mogę dostać wolne. Wtedy jej siostra ma ślub. Przyjadę i na weselu poproszę ją o rękę..
- No proszę, jaka wizja, cudownie! Jestem taka szczęśliwa!
- Tylko proszę Cię, nic jej nie mów. Ona wie, że mnie nie będzie. Skontaktuję się z Martą i powiem, że się pojawie. Mogę jeszce poprosić o przysługę?
- Co do mówienia, będę milczeć jak grób. A prosić możesz o wszystko. - uśmiechnęłam się.
- Dowiedz się jaki pierścionek jej się podoba i jaki ma rozmiar palca, bo ja nie mam zielonego pojęcia. Pomimo tylu lat związku, nigdy na na to nie zwróciłem uwagi. Cena nie gra roli.
- Jasne, podsunę jej kilka katalogów, pochodzimy po mieście, dam radę.
- Dzięki Ci wielkie. Czas chyba już wracać, zimno się robi.
- No trochę, chodź.
  Objął mnie ramieniem i oboje roześmiani wróciliśmy do mieszkania. Wszyscy pytali o naszą długą nieobecność, jednak nie odezwaliśmy się słowem na ten temat. Koło 23 zbieraliśmy się do domu, na 9 szłam do pracy. Pożegnałam się z Sebą, szepnął mi na ucho, że będziemy w kontakcie i wraz ze Zbyszkiem opuściliśmy budynek. Pojechaliśmy trochę dłuższą drogą, bo chcieliśmy pobyć jeszcze trochę razem poza domem. Znalazł przy okazji płytę z piosenkami, które mu odpowiadały - wszystkie hity w podobie "Ai se eu te pego". W wesołym humorze ruszyliśmy w kierunku domu tańcząc i śpiewając. Po ponad półgodzinnej drodze dotarliśmy do domu.  Zmęczona weszłam do mieszkania. Zibi zapytał czy może zostać i rano, jak będę jechać do pracy, on pojedzie do siebie i na trening. Zgodziłam się, nie było w sumie przeciwskazań do tego, by się przespał w salonie, przecież Aleks też tam spał. Zaścieliłam mu więc łóżko i poszłam się wykąpać. Po 15 minutach opuściłam prysznic, przebrałam się w pidżamę i zawołałam Zibiego. Dałam mu ręcznik, pocałowałam namiętnie i udałam się do sypialni. Od razu po tym, jak przyłożylam głowę do poduszki, zasnęłam.

sobota, 26 stycznia 2013

Cześć ;**


 



Dzisiejsze mecze : Zaksa Kędzierzyn-Koźle vs. Jastrzębski Węgiel
transmisja 14:30, Polsat Sport, Polsat Sport HD, Polsat Sport News
Delecta Bydgoszcz - Asseco Resovia Rzeszów
transmisja 18:00 Polsat Sport, Polsat Sport HD.


 


Bardzo dziękuje, że już jest 500 wejść .!!

Jeszcze raz dziękuje.!! :D ~ Angeluśśś

czwartek, 24 stycznia 2013

Opowiadanie nr 23, 24 i 25

Rozdział XXIII

- Dzień dobry, w sprawie?
- Mieszkania, jestem drugą właścicielką.
- Znaczy?
- Znaczy, że tamta Pani sprzedała mieszkanie bez mojej wiedzy i uzgodnienia.
- Przepraszam, nie za bardzo wiem o co chodzi.
- Po prostu chciałabym się zapoznać szczegółowo ze wszystkim, zobaczyć dokumenty. Proszę się nie obawiać.
- Ale nie bede musiała oddać kluczy?
- Nie, oczywiście, że nie. Jednak muszę zobaczyć dokładnie wszystko i dopilnować, żeby została zapłacona odpowiednia kwota.
- Ja dziś już miałam przelewać pieniądze..
- A ile, jeśli mogę zapytać?
- 290 tysięcy.
- Muszę panią zmartwić, mieszkanie miało swoją cenę pierwotną 300 tysięcy..
- Czyli, że mam znaleźć dodatkowe 10 tysięcy?
- Może porozmawiamy o tym spokojnie w Pani mieszkaniu?
- A, tak, przepraszam. Z tego zdziwienia nie zaproponowałam. Zapraszam.
  Przeszliśmy do windy i do domu. Zbyszek był równie zdezorientowany co ja. Zrobiłam kawy i usiedliśmy w salonie. Wyjęłam wszystkie dokumenty.
- Hmm.. tutaj wszystko w porządku. Oświadczenie o przelewie również, brakuje moich podpisów, zaraz uzupełnię.
- Czyli dziś mam przelać nie 290, a 300 tysięcy?
- Niestety..
- Rozumiem.. Nie wiem czy będę w stanie, ale się postaram.
- Dobrze. To tutaj już to załatwione, czekam na przelew. Muszę się zbierać. Dziękuję bardzo za kawę i mam nadzieję, że będzie się tu Pani dobrze mieszkać.
- Również dziękuję serdecznie. Do widzenia.
  Poprosiłam, żeby Zbyszek odprowadził ją do drzwi, a sama wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać stronę banku.
- Nie ma takiej możliwości, nie mam skąd wziąć. Na książeczce tyle nie mam, rodzice mi nie dadzą.. Zostaje pożyczka z banku..
- W takim czasie nawet nie rozpatrzą wniosku.
- Czyli będę musiała oddać klucze i się wyprowadzić.. - posmutniałam.
- Kochanie, a nie pomyślałaś jeszcze o czymś? - przytulił mnie.
- O czym?
- A ja? Mogę Ci pomóc.
- A masz tyle gotówki?
- Wiesz, jako siatkarze może nie zarabiamy milionów, ale trochę odłożyłem.
- Serio, Jeja, jesteś kochaaaany! - rzuciłam się na niego i zaczęłam całować.
- No wiem.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
- Nie ma problemu, dla Ciebie wszystko.
- Ale nie wiem, kiedy będę Ci mogła oddać..
- Oddasz kiedy będziesz mogła.
- Jesteś genialny - znowu go pocałowałam. - A tak poza tematem, co z Aleksem, bo zapomniałam się zapytać?
- Nic, odwiozłem go, pogadaliśmy. Spokojnie, nic mu nie zrobiłem.
- No ja mam nadzieję, a o czym gadaliście?
- A to niech będzie tajemnicą.
- Ej, no! - dźgnęłam go palcem w brzuch.
- Nie powiem. Idź się przebieraj! - wypchnął mnie w stronę sypialni i garderoby.
- Ale jesteś! Idę, już idę. Co mam ubrać?
- Możesz nic nie ubierać jak dla mnie.
- Pff, zabawne.
- A serio to jakąś sukienkę, bo jest w miarę ciepło.
- To chodź, coś wybierzesz, bo nie mam weny. - pociągnęłam go za rękę.
- Dobrze, już idę, nie ciągnij mnie.
  Przeszliśmy do pokoju z kartonami, zaczęłam je przeglądać i wyjęłam kilka sukienek. Zbyszek bez problemu odnalazł taką, która była pod kolor jego miętowej koszuli. Ogólnie wyglądał dziś cudownie, bo uwielbiam mężczyzn w koszulach. Podał mi ją, a ja poszłam się ubrać do łazienki. Rozpuściłam włosy, z koka powstały lekkie fale. Naturalnie wyglądający makijaż, z miętowym cieniem do powiek i byłam gotowa. Wyszłam, a Zibi stał już na korytarzu i patrzył na mnie.
- Jesteś taka śliczna.. - podszedł do mnie, podał mi rękę i obrócił wokół własnej osi.
- Dziękuję, podasz mi buty?
- Te są śliczne! - wskazał czarne szpilki na platformach.
- A myślisz, że dam radę w nich iść i pasują?
- Pasują i dasz radę, bo jesteś zdolna i śliczna!
- Dobra dobra, już mi tak nie słodź. Podaj, spróbuję - zaśmiałam się.
  Ubrałam szpilki, płaszczyk, wzięłam torebkę i wyszliśmy. Stwierdziłam, że musimy jeszcze podjechać do banku. Zdecydowaliśmy się, że jedziemy jego autem i ma je prowadzić. Kilka minut później dotarliśmy na miejsce i załatwiliśmy wszystko w niecałe pół godziny. Od razu Zbyszek dołożył swoje pieniądze i wysłałam je przelewem do właścicielki mieszkania. Wyszliśmy stamtąd i na pieszo przeszliśmy się do kina, seans miał się odbyć o 17.30, więc było jeszcze trochę czasu, a budynek znajdował się jakieś 15 minut drogi spacerkiem. Po drodze dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Objął mnie i pocałował. Wreszcie poczułam, że jesteśmy razem, że mam kogoś bliskiego. W tym czasie zadzwonił mi telefon, mama. Dowiedziała się o tym, że mam chłopaka i powiedziała, że musimy pogadać. Umówiłam się z nią na wieczór. Stwierdziłam, że pojadę razem z Bartmanem i przedstawię ich sobie wzajemnie.


Rozdział XXIV
Do kina dotarliśmy dwadzieścia pięć minut później. Po drodze kilka razy musieliśmy się zatrzymać, bo Zbyszek rozdawał napotkanym fanom autografy. Na szczęście nie było ich tak dużo. Po wejściu do budynku, kupiliśmy bilety, popcorn oraz colę i udaliśmy się na salę. Wybraliśmy jakąś komedię, szczerze nawet nie wiem jaką. Zajęliśmy miejsce na końcu sali. W czasie seansu siedziałam wtulona w Zibiego i cieszyłam się jak dziecko, że wreszcie mam kogoś takiego. Po 1.5 h filmu wyszliśmy i udaliśmy się w stronę auta. Oczywiście musieliśmy pokonać identyczną drogę jak wcześniej, jednak było na tyle ciepło, że nam to nie przeszkadzało. Poinformowałam atakującego o dzisiejszej wizycie u moich rodziców, bo wcześniej nie chciałam mu mówić, żeby nie mógł się wykręcić.
- A musi to być dzisiaj?
- Tak.
- A nie możemy tam jechać jutro? No proszę Cię.
- Nie i koniec. Jedziemy na 20. Jest 19.15, więc od razu stąd tam pojedziemy, bo to kawałek drogi.
- No dobrze..
Rozmowę przerwała kolejna fanka, która chciała sobie z ZB9 zrobić zdjęcie. Po chwili dotarliśmy do auta. Jak zwykle włączyliśmy muzykę, tym razem w radiu leciało Pumped up kicks - Foster The People. To jedna z moich ulubionych piosenek, więc zaczęłam ją śpiewać i ruszyliśmy w stronę mojego rodzinnego domu. Po drodze zajechaliśmy do kwiaciarni i cukierni. Zbyszek jak zwykle lubił szybką jazdę, więc po niecałych 25 minutach znaleźliśmy się na miejscu. Wyszliśmy z samochodu, Zibi otworzył mi drzwi, wziął za rękę i przeszliśmy przez ogródek do mieszkania. Miałam klucze, więc otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Rodzice siedzieli w salonie i oglądali jakiś serial. Kiedy mnie zobaczyli od razu wstali i przyszli się przywitać. Zaraz za mną pojawił się Bartman, a mama miała na twarzy taką minę, jakby zobaczyła ducha.
- Mamo, tato, to mój chłopak..
- Zbyszek Bartman?- krzyknęła mama - Czy ja dobrze widzę?
- Tak, dokładnie.. - uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry, bardzo mi miło - ucałował rękę mojej rodzicielki, jak na dżentelmena przystało i wręczył jej jeden z bukietów, które trzymał w ręce. Mocno też, uścisnął dłoń mojego tatusia.
- Nigdy bym się nie spodziewała, że moja córcia będzie z takim sławnym człowiekiem..
- No dziękuję!
- Oj nie chodzi o to, że jesteś brzydka czy coś takiego, tylko taki ktoś.. Czemu się nie chwaliłaś, że go znasz w ogóle?
- Wszystko opowiem, możemy wejść dalej? Masz tutaj kawałek ciasta od nas - wręczyłam jej pakunek z cukierni.
- A tak, przepraszam, z tego zaskoczenia nie zaproponowałam. Kawy, herbaty?
- Kawę poproszę.- powiedziałam
- To może Pani zrobić od razu dwie. - uśmiechnął się Zibi.
- Oczywiście.
- A Daga w domu? - zapytałam
- Na górze.
- To ja może do niej pójdę.
- Mogę z Tobą? - popatrzył na mnie Zbyszek.
- Jasne, chodź. - pociągnęłam go za rękę. - To my zaraz wrócimy.
- Okej, w tym czasie akurat się woda ugotuje - uśmiechnęła się mama.
  Poszliśmy razem na górę, Daga wiedziała, że podoba mi się Zbyszek i widziała naszą rozmowę na meczu, bynajmniej tak myślałam. Zapukałam do drzwi jej pokoju. Usłyszałam " proszę ", więc nacisnęłam klamkę i weszłam, a Bartman za mną. Daga siedziała odwrócona od drzwi i robiła coś na komputerze.
- Bry. - uśmiechnęłam się.
- Hej, a ty tutaj? - zapytała nie odrywając wzroku od monitora.
- My tutaj - odpowiedział Zibi.
- Co? - odwróciła się i popatrzyła ze zdziwieniem na nas.
- No to co widzisz, Zbyszek - Daga, - Daga - Zbyszek.
- Miło mi. - wyciągnął rękę w jej kierunku.
- Ale, że.. ten Zbyszek? Siatkarz? - zapytała z niedowierzaniem.
- Dokładnie ten sam. - zaśmiał się.
- Nie wierzę..
- To uwierz, podasz mi rękę ? - Nie przestając się śmiać, powiedział atakujący.
- A no, tak. Przepraszam, po prostu nie mogę uwierzyć, że Pan tutaj - podała mu rękę, a ten przywitał ją w ten sam sposób, co moją mamę i wręczył bukiet kwiatów.
- Tylko nie pan, proszę Cię. Zbyszek jestem.
- Jeju, dziękuję. Czyli, że wy..?
- Tak, jesteśmy razem. Myślałam, że ogarnęłaś to podczas meczu.
- Na meczu?
- Noo.
- Chyba byłam zbyt zajęta swoim chłopakiem, żeby ogarnąć Twojego.
- Wiesz, gdybyś została do końca, to widziałabyś, jak on prosił mnie o chodzenie na środku boiska.
- Ale Monia mnie potrzebowała, naprawdę?
- No tak. Chodź na dół, opowiem wszystko.
- Już idę, tylko napiszę Moni.
- Okej, to my czekamy.
  Wyszliśmy z pokoju i schodami zeszliśmy na dół. Po drodze Zbyszek powiedział, że mam fajną rodzinę na pierwszy rzut oka. W salonie czekały już nasze kawy i pokrojone ciasta. Chwilę później pojawiła się Dagmara. Zaczęłam opowiadać o naszych relacjach. Zapytałam też skąd wiedzieli, że mam chłopaka.
- Dzwoniłam dzisiaj do Kasi, bo pytałam o przepis na jej sałatkę. Potem jakoś zeszło na Twój temat i powiedziała, że jesteś w kinie ze swoim chłopakiem, ale nie powiedziała z kim dokładnie.
- No proszę, proszę. Musiała mnie wydać, noo. A chciałam wam sama powiedzieć, no ale wyszło jak wyszło, przynajmniej dzisiaj się zobaczyliśmy - zaśmiałam się.
  Pokazałam moje prezenty od Bartmana i opowiedziałam o całej sytuacji na meczu. Gratulowali mi też otrzymania pracy. Gadaliśmy jeszcze trochę, rodzice wypytywali Zibiego o wszystko. Koło 22 stwierdziłam, że musimy sie zbierać. Obiecałam mamie, że w weekend wpadniemy na obiad. Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do auta. Byłam już zmęczona, więc Zibi odwiózł mnie do domu, a sam pojechał do siebie. Ściągnęłam buty i kurtkę. Od razu poszłam do sypialni, położyłam się na łóżku i zasnęłam.


Rozdział XXV
Obudziłam się o 8, bo na 9 miałam się stawić w pracy. Zjadłam mleko z płatkami i popiłam sokiem pomarańczowym. Przeszłam do garderoby. Dalej się jeszcze nie rozpakowałam, postanowiłam, że zrobię to wieczorem. Wygrzebałam białą koszulkę i czarne spodenki z wysokim stanem, cienkie rajstopy rajstopy i czarne zakolanówki. Do tego kremowa marynarka i mój strój był gotowy. Postanowiłam związać włosy i nie robić makijażu. Zabrałam aparat i wyszłam z domu. Jakoś wyjątkowo sprawnie dzisiaj mi wszystko szło, koło 8.50 pojawiłam się w studiu fotograficznym. Magda dzisiaj znów była w pracy. Przywitałam się z nią i chwilę pogadałam. Punkt 9 prezes pojawił się w drzwiach i zabrał do swojego gabinetu. Wyjaśnił mi moją dzisiejszą pracę - najpierw za 15 minut odbędzie się zebranie, tam poznam współpracowników, a potem razem z jednym z nich pojadę na dwie plenerowe sesje. O 15 mam się stawić z powrotem w studiu, gdyż czeka mnie sesja na miejscu i o 16 jestem wolna. Pasowało mi to, nic w sumie ciężkiego, a pieniądze za to dostaję. Zgodnie z planem udaliśmy się do większej sali na spotkanie z pracownikami. Zostałam przyjęta dość dobrze, moim partnerem został Maciek - wysoki brunet o niebieskich oczach. Jednak nie zwróciłam uwagi na niego, bo moje serce było przecież już zajęte. Polubiliśmy się, zrobił na mnie dobre pierwsze wrażenie. Zabrał mnie po konferencji i pokazał co dzisiaj robimy. Zaproponowałam, żebyśmy pojechali na wyznaczone spotkania moim autem, a on się zgodził. Pierwsza sesja odbywała się na rzeszowskim rynku o 11.30. O zdjęcia poprosiła nad młoda para, która bierze ślub w ten weekend. Po 10 minutach jazdy pojawiliśmy się na miejscu. Przywitaliśmy się z Martą i Robertem. Wydawało mi się, że skądś ją znam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Po chwili rozmowy i paru informacjach o ich wizji tych fotografii zabraliśmy się do pracy. Z Maćkiem bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Zawsze każde z nas łapało jakiś ciekawy kadr. Stamtąd przenosiliśmy się również do lasku, niedaleko centrum i tam kończyliśmy pierwszą sesję. Pod koniec zadzwonił mi telefon - Karolina.
- Hej słońce, możesz gadać?
- Tak średnio, jestem na sesji, a co?
- A nic, tak tylko chciałam pogadać. Seba jutro wyjeżdża, widzimy się?
- Jasne, wieczorkiem do was wpadnę, mogę zabrać Zbyszka?
- Jeśli ma ochotę mnie widzieć, to pewnie. A gdzie masz te zdjęcia?
- Wcześniej na rynku, a teraz w lasku, a co?
- Serio? A jako modele nie służą Ci państwo młodzi?
- No tak, skąd wiesz?
- Marta i Robert?
- Dokładnie.
- Moja siostra i jej przyszły mąż. Mówiłam Ci, że w sobotę idę na ślub.
- Faktycznie, wiedziałam, że skądś ją kojarzę!
- No widzisz, jaki ten świat jest mały - zaśmiała się. - Pozdrów, a ja uciekam na zakupy.
- Okej, to na którą mamy przyjechać?
- Możecie na 19.
- Dobra, to do zobaczenia.
- Papa.
  Wróciłam do Maćka, pozdrowiłam tak jak obiecałam Karolinie od niej Martę, zebraliśmy sprzęt i się pożegnaliśmy. Na zegarku była 13. Pośpieszyliśmy do ciężarnej klientki, na szczęście mieliśmy blisko. Sesja odbyła się u niej w domu. Pomimo 7 miesiąca ciąży wyglądała cudownie i biło od niej szczęście. Do zdjęć pozowała wraz z mężem. Fotografie wyszły genialnie. Koło 14.15 zebraliśmy się i po drodze zajechaliśmy do MC po mały obiad. Wróciliśmy do zakładu. Nie wiedziałam jeszcze, że mam swój "pokój pracy". W środku po lewej stronie znajdowało się miejsce na sesje i cały sprzęt fotograficzny, a w rogu po prawej stronie stało biurko, krzesło i służbowy laptop. O niczym innym nie mogłam marzyć w pracy. Fakt faktem, nie pracowałam w zawodzie, ale robiłam to co lubiłam. Maciek zapoznał mnie z planem na najbliższy tydzień, wprowadził w tajniki wszelakich programów do obrabiania zdjęć i akurat wybiła piętnasta, więc zeszłam na dół po klientkę. Zaprosiłam ją do swojej sali i chwilę porozmawiałyśmy. W miłej atmosferze minęło kolejnych 45 minut. Podziękowała mi i wyszła. Zaraz potem poszłam do Magdy. Kolejnym moim zadaniem było obrobienie zdjęć w trakcie trzech dni. Pozwoliła mi zabrać służbowy komputer ze sobą, żebym zrobiła to w domu. Akurat szef wychodził ze swojego gabinetu. Maciek pokazał mu niektóre ujęcia z dzisiaj, był zachwycony. Punkt 16 opuściłam budynek i poszłam do auta. Zadzwoniłam do Zbyszka i poinformowałam o dzisiejszym spotkaniu u Karoli. Z małą niechęcią, ale się zgodził. Obiecał przyjechać po mnie o 18.30. Włączyłam silnik swojego peugeota i ruszyłam w stronę domu. Od razu po wejściu udałam się do kuchni, żeby zjeść coś porządnego. Lodówka świeciła pustkami. Jedyne co w niej było to kilka plasterków szynki, pomidor i ogórek. Raczej mało można z tego zrobić, więc z powrotem się ubrałam i poszłam do sklepu. Zrobiłam porządne zakupy. Kiedy kierowałam się do kasy, dostałam sms. Wyjęłam telefon, jakiś nieznany numer.
- " Pięknie wyglądasz "
- " A skąd to wiesz i kim jesteś?"
- " Właśnie na Ciebie patrzę. Dowiesz się w swoim czasie." - przeraziłam się, więc popędziłam do kasy, szybko zapłaciłam i wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi na cztery zamki i poszłam do kuchni. Telefon znów zadzwonił.
- " Spokojnie, nie jestem jakimś psychopatą. Ba, nawet dobrze mnie znasz."
- "To się ujawnij, inaczej nie mamy o czym rozmawiać"
- "Jeśli się ujawnię, zepsuję magię naszej znajomości. Magia tkwi w tajemnicy..."
- " Nie lubię czarów, przykro mi."
  Zadzwoniłam do Zibiego i poprosiłam, żeby szybciej przyjechał. Był zdziwiony, ale powiedział, że zaraz będzie. Odłożyłam komórkę i zajęłam się dokończeniem mojej potrawy.

Cześć .!!




W rewanżowym pojedynku pierwszej fazy play-off Asseco Resovia uległa na wyjeździe Lube Banca Marche Macerata 1:3 (23-25, 18-25, 25-23, 18-25) i tym samym pożegnała się z tegoroczną edycją Ligi Mistrzów. Z kolei zespół z Maceraty w walce o awans do Final Four w Omsku zmierzy się z Bre Banca Lannutii Cuneo.






- Spodziewaliśmy się tego, że Arkas zagra lepiej niż w Turcji. Jeśli było nas dzisiaj stać na zwycięstwo, to bardzo szybkie, a nie na takim dystansie. Na tym etapie rozgrywek trzeba być bardzo dobrze przygotowanym nie tylko pod względem technicznym, ale też fizycznym. Dzisiaj jednak było widać, że nasz zespół jest bez treningów.
Te nasze kłopoty kadrowe zemściły się. Nie było dobrego przygotowania... do meczu, bo po prostu nie mogło go być. Ani Aleksandar Atanasijević, ani Michał Winiarski nie byli gotowi do gry. Ja jestem jednak pełen podziwu dla chłopaków za walkę i serce. Powiem szczerze, że jesteśmy teraz w takim momencie, że nawet nie spodziewaliśmy się po nich takiej gry - powiedział trener PGE Skry Bełchatów , Jacek Nawrocki.


Do wielkiej sensacji doszło w środę w siatkarskiej Lidze Mistrzów.
Wielki faworyt, włoskie Trentino Diatec Volley, nie zdołał wyeliminować
Dynama Moskwa z Bartoszem Kurkiem w składzie.
Włoski gigant pokonał w środę Dynamo 3:0 (25:19, 25:18, 25:12) odrabiając straty z pierwszego spotkania, przegrał jednak "złotego seta" 12:15 i znalazł się za burtą LM.

Słaba postawa mistrzów Polski na zakończenie przygody z Ligą Mistrzów. Asseco Resovia podobnie jak Skra Bełchatów nie dostaje się do ćwierćfinału.

środa, 23 stycznia 2013

Cześć !!! :D

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wygrali wczoraj drugie spotkanie z Noliko Maaseik i awansowali do kolejnej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów. O tym, z kim zagrają przekonamy się dziś - będzie to zwycięzca z pary PGE Skra Bełchatów - Arkas Izmir.

Tymczasem Marcin Możdżonek Official Facebook:
Dziś będę kibicował Skrze mimo tego, że to raczej drużyna turecka byłaby dla nas potencjalnie łatwiejszym przeciwnikiem. Ale z drugiej strony dzięki wygranej Skry będziemy mieli pewność, że polska drużyna na pewno wejdzie do finałowych rozgrywek. Trzymam też kciuki za Resovię. Wyobraźcie sobie – dwie polskie drużyny w Final Four. Wiem że Igła i jego ko...
ledzy stoją przed bardzo trudnym zadaniem, ale czy mierzenie się z rzeczami teoretycznie niemożliwymi nie jest istotą sportu? Co do samego meczu z Noliko, nie pomyliłem się w moich przewidywaniach. Tam bardzo trudno gra się wszystkim przyjezdnym. Dla mnie wynik tego meczu jest szczególnym powodem do satysfakcji, bo to moje pierwsze zwycięstwo klubowe w Belgii :)

Z powracającym do gry po kontuzji Zbigniewem Bartmanem, ale bez narzekającego na dolegliwości barku Niemca Jochena Schoepsa zagrają w dziś siatkarze Asseco Resovii Rzeszów w rewanżowym meczu pierwszej rundy play off Ligi Mistrzów z Lube Banca Marche Macerata.

No to w skrócie:
18 : 00 Delecta Bydgoszcz / Moerser SC
18 : 00 PGE Skra Bełchatów / Arkas Izmir , transmisja Polsat Sport
20 : 30 Asseco Resovia Rzeszów / Macerata , transmisja Polsat Sport

Szczerze mówiąc ja w dzisiajszym meczu o 18.00 jestem za PGE SKRĄ BEŁCHATÓW !!!
A w meczu o 20.30 jestem za RESOVIĄ !!! :D



Czas na Krzysztofa Gierczyńskiego, który dziś obchodzi swoje 37 urodziny...
Spełnienia Najskrytszych marzeń i czego sobie tylko zapragnie !!!

niedziela, 20 stycznia 2013

Witam : D

http://www.youtube.com/watch?v=huCzbCthG68&feature=player_embedded

Gdy oglądałam ten filmik (powyższy link)
to myślałam, że się popłacze <żart> .!!!
To były najważniejsze momenty gry !!!
 A muzyka do tego filiku niesamowita .!! .! :)
Hehehe.. ;**

A tu macie nasz hymn Polski:
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=TSpEBBwkpPc ♥

sobota, 19 stycznia 2013

Siemka : *

Plus Liga na dziś:
1) O 14.30 ZAKSA Kędzierzyn - Koźle podejmie we własnej hali Delecte Bydgoszcz, spotkanie to będzie walką o prowadzenie w tabeli klasyfikacji ogólnej, transmisja na Polsat Sport , Polsat Sport News, Polsat Sport Extra (swoją drogą trochę chyba drużyna z Bydgoszczy jest rozpieszczana przez telewizję, bo jak narazie mogliśmy oglądać w telewizji każdy Plus Ligowy mecz Delecty w tym roku )
Typ wyniku: 3:2 dla Delecty
2) W Hali Legionów zmierzą się Effector Kielce oraz Asseco Resovia Rzeszów. Mecz rozpoczyna się o godzinie 17.00. niestety transmisji nie znajdziemy.
Typ wyniku: 3:0 dla Asseco Resovi Rzeszów
3) A w hali ENERGIA PGE Skra Bełchatów gościć będzie drużynę z Częstochowy, mecz rozpoczyna się również o godzinie 17.00 i podobnie TU również transmisji nie znajdziemy. (ja się z tego nie cieszę, że nie będzie transmisji w telewizji :( )
Typ wyniku: 3:1 dla PGE Skry Bełchatów !

piątek, 18 stycznia 2013

Opowiadanie nr 21 i 22

Rozdział XXI


Moim oczom ukazał się Zbyszek.
- Co on tu robi?
- Otworzył Ci drzwi, jeżeli dobrze widzę.
- Wiesz, że nie o to pytam. Dlaczego on tu jest?
- Bo chyba mnie wczoraj olałeś i ktoś się mną musiał zająć.
- Nie olałem! I tym kimś musiał być on?
- Wejdź i zamknij drzwi, nie będę się kłócić z Tobą, żeby wszyscy sąsiedzi nas słyszeli.
  Poprosiłam Aleksa, żeby został w salonie, a Zibiego zabrałam do sypialni.
- Powiedz mi, co masz do powiedzenia, słucham!
- Nie wiem co się ze mną działo. Straciłem kontrolę i urwał mi się film. Obudziłem się w nocy i zobaczyłem, że jestem u siebie w domu, a obok leżała jakaś dziewczyna, ale obiecuję Ci, że nic nie było!
- Aa i ty mi o tym tak spokojnie mówisz, że znalazłeś się w domu nic nie pamiętając i obudziłeś się z jakąś panienką?! Ty jesteś nienormalny!
- Ale naprawdę, nic nie mieliśmy ze sobą, możesz jej zapytać. Z samego rana już jej nie było.
- Nie wierzę Ci!
- Masz, sama sprawdź. - podał mi telefon z wybranym numerem.
- Po co mi to, do kogo dzwonisz?
- Ty dzwonisz. - przyłożył mi słuchawkę do ucha. Usłyszałam damski głos
- Halo. - W tym czasie ZB9 po cichu kazał mi zapytać o wczorajszą noc.
- Dzień dobry, z tej strony Kinga, dziewczyna Zbyszka Bartmana. Mam do Pani krótkie  i bezpośrednie pytanie, czy przespała Pani dzisiaj z nim? Proszę mówić prawdę.
- Dzień dobry, jestem zaskoczona Pani telefonem. Nie wiedziałam, że ma dziewczynę.
- No, a jednak ma. Odpowie Pani?
- Przepraszam, to osobista sprawa.
- Bardzo mi na tym zależy, jeśli tak, to się rozstajemy, więc bardzo Panią proszę.
- No dobrze, Spałam w nocy ze Zbyszkiem w jednym łóżku, ale do niczego nie doszło, był zbyt napity.
- Czyli nie?
- Nie.
- Dziękuję. Do widzenia. - oddałam mu telefon.
- Miałem rację?
- To dlaczego nic mi nawet nie powiedziałeś wczoraj?
- Ja nawet nie pamiętam jak do domu dotarłem. Przepraszam kochanie, naprawdę. Wiesz, że Cię kocham, nie zostawiłbym Cię.
- Nie możesz mnie kochać, miłość tak szybko nie przychodzi. Jesteś mną zauroczony. Tak samo jak ja Tobą - powiedziałam jak na psychologa przystało.
- Pani Psycholog chyba nie ma racji. Kocham Ciebie, jak nigdy jeszcze nikogo. Pokazać Ci to? - zaczął mnie całować i odkrywać szlafrok.
- Łapy precz ode mnie! A czy ja Ci wybaczyłam?
- A nie?
- Ja nie kojarzę nic takiego.
- Wybaczysz, mi wszyscy wybaczają - pocałował mnie.
- Nie wiem, nie wiem..
- Ja wiem, już się nie gniewaj. Gdzie dzisiaj idziemy?
- Idę pokazać Aleksowi Rzeszów.
- No proszę Cię, a to on nie ma bliższych znajomych? Olej go.
- Zbyszek! No proszę Cię, ty myślisz, że tylko ty możesz mieć znajomych i dziewczyny, żeby sobie z nimi powychodzić? Zaprzyjaźniłam się z nim, jutro wyjeżdżają do Bełchatowa, chcę mu pokazać miasto, to tak dużo? A poza tym, jeśli nie pamiętasz, idę na rozmowę kwalifikacyjną. Zaraz się spóźnię, więc o ile pozwolisz pójdę się ubrać, pogadamy wieczorem. - poszłam w stronę garderoby.
- Pomogę Ci - pobiegł za mną próbując ściągnąć ze mnie szlafrok.
- Już Ci mówiłam, łapki precz ode mnie. Żegnam.
- Może jednak?
- Zadzwonię, pa.
  Wyszedł, a ja spojrzałam po kartonach. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulkę bez nadruków, z kilkoma guzikami przy dekolcie i czarną marynarkę. Włosy spięłam w koka i wyszłam do salonu. Alek stał już w przedpokoju i patrzył na mnie.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Dzwonił Ci telefon, jakiś Seba czy coś takiego. - podał mój telefon.
- O, to samochód przywiózł. Zaczekaj. - wyjrzałam przez okno, zobaczyłam Sebastiana, który mi machał. Zabrałam torbę, aparat, zamknęłam drzwi i z Aleksem zeszliśmy na dół. Chwilę pogadaliśmy i razem pojechaliśmy odwieźć Sebcia do Karoliny. Potem zapytałam Alka czy chce ze mną jechać do pracy czy woli do hotelu. Wybrał pierwszą opcję, więc w tamtą stronę ruszyliśmy. W radiu akurat leciało Gangnam Style, o dziwo on też to znał, więc nie mogliśmy się powstrzymać od zatańczenia kilku kroków. Zrobiłam na cały regulator, bo akurat staliśmy na czerwonym świetle, a wszyscy dookoła stojący się na nas patrzyli. Na dworze było dość ciepło, świeciło słońce, mieliśmy otworzone szyby. Cały czas się śmialiśmy i dobrze bawiliśmy. Koło 10 dotarliśmy pod zakład fotograficzny, w którym miałam mieć rozmowę kwalifikacyjną. Aleks zapytał czy może posiedzieć w środku budynku i na mnie poczekać. Odpowiedziałam, że jeśli go nie wywalą to spoko. Wolnym krokiem ruszyliśmy do wejścia. Gentelman otworzył mi drzwi i przeszliśmy krótkim korytarzem do pomieszczenia, w którym znajdowała się moja wymarzona praca. Stanęliśmy przy dużym biurku i czekaliśmy. Po chwili przyszła do nas pewna kobieta. Na jej widok uśmiechnęłam się.


Rozdział XXII

- No proszę, jaki ten świat mały.
- O jejku, no naprawdę! Co ty tutaj robisz?
- Przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną, a nie wiedziałam, że ty tu pracujesz.
- No tak się zdarzyło. Przyjmuję zamówienia tutaj na miejscu, niestety w moim stanie nie jestem w stanie jeździć na różne imprezy.
- No właśnie jak się czujesz?
- W sumie dobrze, niewiele się zmieniło, widziałyśmy się przecież kilka dni temu. Oglądałam jak zgadzałaś się na związek ze Zbyszkiem.. Ale widzę, że już nie jestem na czasie..
- Nie no co ty, to mój przyjaciel, Serb, siatkarz z Bełchatowa, mówi po angielsku. Magda - Aleks, Aleks - Magda - przedstawiłam ich sobie, podali sobie ręce i zamienili kilka zdań.
- Dobra, to mogę wejść do prezesa?
- Będzie dopiero za 15 minut, usiądźcie sobie. Chcecie kawy?
- Ja poproszę, rozpuszczalną z mlekiem. Aleks a ty?- zapytałam go po angielsku, ale zaprzeczył.
- Okej, już idę zrobić. Fotki przygotowałaś, coś z teorii wiesz?
- Mam całą kartę ze zdjęciami z meczu, pokażę mu, żeby coś może wybrał. Co do teorii, to nawet nawet.
- Nie możesz! Pokaż mi je tutaj, musisz wybrać maksymalnie pięć według Ciebie najlepszych ujęć, to jest też pewien test.
- Tutaj masz. - podałam jej kartę - Pomożesz, prawda?
- Pewnie.
  W ciągu dziesięciu minut wypiłam kawę i razem z Magdą i Alkiem wybraliśmy dziesięć najlepszych. Zostało tylko odrzucenie połowy. W ostatniej chwili udało nam się wybrać pięć z nich - Kasi i Piotrka, Karoliny i Seby, całej  Sovii, całej Skry i portret złapanego gdzieś, nie wiem nawet kiedy, Zbyszka. Zdążyłam schować kartę, a do biura wparował szef.
- Witam, przepraszam za spóźnienie, jak rozumiem Pani, na rozmowę kwalifikacyjną, tak?
- Dokładnie tak. Kinga, bardzo mi miło.
- Adrian, mi również miło. A pan? - wskazał na Atanasijevica
- To mój przyjaciel, przyjechał ze mną, zostaje tutaj, jeśli można.
- Oczywiście. Magda zajmij się panem, a Panią zapraszam do mojego gabinetu.
  Udaliśmy się do dużego pokoju na końcu korytarza. Rozmowa toczyła się dość spokojnie, tak jak Madzia wspominała, pytał trochę z teorii, na szczęście wszystko wiedziałam. Potem pokazałam mu fotki. Był nimi zachwycony. Od razu powiedział, że jeśli chcę, to od jutra tu pracuję. Opowiedział mi o moich obowiązkach i zarobkach - 3500 zł miesięcznie, plus zwrot kosztów za dojazdy na różne imprezy. Zdjęcia mam wykonywać na różnego rodzaju eventach wyjazdowych. Dodatkowo, z czasem dostanę się do jednego stałego partnera firmy i tam będę na każde ich zawołanie. Podziękowałam i wyszłam z jego pokoju. Weszłam z powrotem do części, w której siedziała Magda z Aleksem. Widać było, że się polubili. Popatrzyli na mnie, a ja zaczęłam podskakiwać z radości. Podbiegł do mnie Alek i mnie przytulił. Powiedział, że jest ze mnie dumny. Pożegnaliśmy się z Magdą i wyszliśmy razem do mojego auta. Zadzwoniłam po kolei do wszystkich, Mamy, Karoli i Seby, Kasi i Piotrka. Na końcu do Zbyszka. Był zachwycony, powiedział, że przyjedzie do mnie po południu i to uczcimy. Włączyłam silnik mojego peugeota i zajechaliśmy na chwilę do hotelu a potem pojechaliśmy do centrum. Zaparkowałam niedaleko rynku i razem spacerkiem przeszliśmy się deptakiem. Pogoda wskazywała na piękną, polską, złotą jesień. Spacerując tak, zaczęliśmy gadać o związkach, jak to jest u nas, jak u nich. Zwierzył mi się, że chciał mieć w Bełchatowie dziewczynę, jednak ta mu odmówiła. Był przez to załamany i od tego czasu nie spotkał żadnej, która by mu się spodobała.
- Zazdroszczę Ci, masz chłopaka, który Cię kocha. Mnie nikt nie chce.
- No przestań, nie mów tak.
- Ale taka prawda.
- Nieee! Wiesz ile dziewczyn się w Tobie podkochuje? Wystarczy się rozejrzeć w Bełchatowie.
- Nie mam na to czasu i siły..
- No właśnie, a nie że Cię nie chcą!
- Oj tam, jaka to różnica?
- Zasadnicza..
- Tak czy inaczej.. Niby chcę mieć kogoś, ale boję się mediów. Mogą coś zrobić i popsuć mi związek.
- Mi jeszcze nie zrobili, ale jestem w tym związku dopiero kilka godzin tak naprawdę, nawet jeszcze nie cały dzień.. Nie mogę nawet powiedzieć, że go kocham, bo to za wcześnie na takie wyznania.
- Serio?
- Serio. Jako psycholog Ci to mówię.
- Myślałem, że od razu się kogoś kocha.
- Jesteśmy kimś zauroczeni, nie zakochani..
- Mądrości Pani Psycholog, muszę częściej tu przyjeżdżać. O właśnie, przyjedziesz do mnie?
- Jak dostanę wolne od szefa, albo zlecenie w tamtych rejonach to z wielką chęcią.
- Mam nadzieję. - przytulił mnie. Z uliczki obok wyłonili się Kasia i Pit. Przywitaliśmy się i pogadaliśmy. Razem poszliśmy do pizzerii i spędziliśmy wspólnie miłe popołudnie. Zadzwonił mi w pewnej chwili telefon - Zbyszek.
- Hej kotek, Serb już w hotelu?
- Nie, siedzimy z Kasią i Piotrekiem w pizzerii.
- Kiedy możemy się zobaczyć?
- Chociażby teraz. Jeśli nie pobijesz Aleksa..
- Ja, pobić? Ja potulny jak baranek przecież.
- Haha, zabawne. To co, przychodzisz?
- Gdzie dokładnie?
- Na rynku. Za ile będziesz?
- 15 minut.
- Okej, czekamy.
- Kocham Cię!
Wyłączyłam się i kończyłam kolejny kawałek pizzy. Po 20 minutach zjawił się Zibi.
- Przepraszam za spóźnienie, korki na mieście.
- o 14?
- Zaczynają się godziny szczytu Misiu. - pocałował mnie.
- Hej, w sumie się nie poznaliśmy, Aleksandar Atanasijevic - wyciągnął rękę.
- No tak.. Zbyszek Bartman, miło mi.
- Miło powiadasz? - zaśmiałam się.
- A i owszem. Głodny jestem, zamówię sobie, bo widzę, że od was niewiele dostanę.
- Narzekasz, dwa kawałki od nas i jeden od nich, akurat - wskazała na prawie puste talerze Kasia.
- Pff, ale jesteś. Jak ty Pit z nią wytrzymujesz?
- Jak widać, bardzo dobrze - pocałował ją
- Uuu, jacy wy słodcy. Aleks, o której masz być w hotelu?
- Ja właściwie będę się zbierać.
- Poczekaj, odwiozę Cię. Akurat jak wrócę, Zibi dostanie pizzę, to coś mu ukradnę - zaśmiałam się.
- Nie, ja go zawiozę i tak czekam, a ty możesz w tym czasie dokończyć swoje kawałki.
- Czy to aby na pewno dobry pomysł? Aleks?
- Dla mnie okej, jeśli tylko mnie podrzuci.
-  Bez problemu. Dwadziescia minut i jestem.
- To dziwne.. No, ale okej, jeśli oboje tego chcecie.
  Przytuliłam Aleksa i umówiliśmy się, że będziemy do siebie pisać, a ja postaram się jak najszybciej do niego przyjechać. Razem z Bartmanem wyszedł z pizzerii. Zastanawiałam się jaki cel w tym wszystkim ma Zbyszek, ale stwierdziłam, że wyciągnę to od niego później. Pogadaliśmy jeszcze trochę, akurat podali pizzę Zibiego, więc skubnęłam kawałek. Po około 20 minutach zjawił się z powrotem ZB9.
- O, już jest, cudnie. Kochanie, idziemy dzisiaj do kina.
- Tak? A na co?
- A nie wiem, tak po prostu. - przytulił mnie.
- A potem pojedziemy do Ciebie. Spędzimy trochę czasu wreszcie sami.
- A ty nie masz treningu?
- Dzisiaj trener dał nam wolne.
- Święto, chyba muszę mu za to podziękować.
- No no, na pewno.
  Zjedliśmy do końca pizzę i wyszliśmy z pizzerii. Umówiłam się, że Kasia z Piotrkiem przyjdą jutro popołudniu obejrzeć moje mieszkanie. Wsiedliśmy każde do swojego auta i ruszyliśmy do mnie, bo stwierdziłam, że muszę się przebrać, wyglądałam zbyt oficjalnie. Kiedy dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do hallu zobaczyłam osobę, która do mnie podbiega.
- Dzień dobry, Pani Kinga? Możemy porozmawiać?



Kolejne rozdziały już jutro .!! :D :*