Bo to już 100 wejść.!
Obiecuje wam, że z tej okazji będzie niespodzianka, to znaczy postaram się o tą niespodziankę.!!
Ale jak narazie nie mam czasu.. :)
A tu kolejny rozdział opowiadania.
Rozdział III
-Dzień dobry, ja jestem od Dagmary, miałam przyjechać odebrać bilety na niedzielny mecz. -uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry. A tak, pamiętam. Adam coś wspominał, Pani Kinga jak rozumiem?
-Tak, dokładnie.
-Zapraszam do środka - pokazała, żebym weszła - Proszę się rozgościć, chce się Pani czegoś napić?
-Nie, dziękuję. Proszę mi mówić po imieniu. Jestem Kinga - wyciągnęłam w jej kierunku rękę.
-Ewelina - wysoka blondynka uśmiechnęła się i uścisnęła moją dłoń. - Może jednak? Kawę, herbatę, sok, wodę?
-Ja tylko na sekundkę, ale skoro Pani, znaczy Ty nalegasz, to poproszę wodę.
-I tak musisz poczekać, bo Adama nie ma, pojechał do centrum - uśmiechnęła się i udała w stronę kuchni. Zerknęłam w tym czasie na wnętrze domu.
Jasne, przestronnie urządzone, nowoczesne meble, które zwróciły moją uwagę. Na komodzie obok telewizora stało kilka ramek, a w nich zdjęcia Eweliny i jak się domyśliłam Adama. Na jednym z nich była dwójka dzieci. Skądś tego chłopaka kojarzę - pomyślałam i próbowałam sobie przypomnieć skąd. W tym czasie Ewelina weszła z tacą, na której miała dwie szklanki latte i miseczkę ciasteczek czekoladowych.
-Mam nadzieję, że lubisz taką - powiedziała kładąc szklankę na stoliku przede mną.
-Pewnie, że tak, ale naprawdę nie trzeba było.
-Bierz ciastko i opowiadaj. Jesteś naprawdę fanką siatki? Komu kibicujesz w tym meczu?
-No ba, pewnie, że jestem! A kibicuję oczywiście Resovii, jako Rzeszowianka - uśmiechnęłam się i wzięłam łyk kawy. - A ty?
-Ja to nie mam innej opcji niż kibicowanie Resoviakom. Kuzyn jest przecież zawodnikiem.
-Serio? - zapytałam podekscytowana.
-No raczej, nie wiedziałaś?
-Nie miałam pojęcia. To kto jest tym kuzynem?
-Jeśli Ci Dagmara nie mówiła, to niech to pozostanie tajemnicą - zaśmiała się i dodała - Będziesz na pewno zadowolona.
-Hmm... Muszę w takim razie wyciągnąć to od Dagi albo zapytać pana Adama.
-Adama, jest w podobnym wieku do nas, na pewno będzie chciał, żebyś mówiła do niego po imieniu - w tym czasie usłyszałyśmy charakterystyczny skrzyp otwieranych drzwi - O wilku mowa! - w drzwiach zobaczyłyśmy wysokiego bruneta.
Ewelina wstała i pocałowała go. Mężczyzna podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
-Witam, jestem Adam. Domyślam się, że Dagmary siostra?
-Kinga, dokładniej. Miło mi - uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.
-Przyjechałaś po bilety na mecz? Fajnie, że kibicujesz siatkarzom. Którym drużynom?
- Dokładnie, Najbardziej Sovii, ale Skra czy Zaksa to też mocne drużyny. To mogę dostać te bilety?
-A, no takim pewnie. Trzymaj - i podał mi 4 kartoniki wyjęte z torby. Wzięłam je i obróciłam kilka razy.
-Super, wielkie dzięki. Będę się już powoli zbierać - wstałam i zaczęłam się ubierać.
-Nie zjesz z nami obiadu?
-Nie, dziękuję, i tak się już zasiedziałam.
-No trudno, to chociaż weź sobie ciastko na drogę do auta - uśmiechnęła się i podała mi jedno z miseczki.
-Nie zjesz z nami obiadu?
-Nie, dziękuję, i tak się już zasiedziałam.
-No trudno, to chociaż weź sobie ciastko na drogę do auta - uśmiechnęła się i podała mi jedno z miseczki.
-Dziękuję bardzo - wzięłam i udałam się w stronę drzwi. Była już 12. Siedziałam tam dobre 2 godziny.
- Dziękujemy za odwiedziny i do zobaczenia na meczu. Pozdrów siostrę - uśmiechnęli się i zamknęli za mną drzwi.
- Dziękujemy za odwiedziny i do zobaczenia na meczu. Pozdrów siostrę - uśmiechnęli się i zamknęli za mną drzwi.
Wsiadłam do mojego Peugota i wyciągnęłam nawigację. Kliknęłam w okienko wyszukiwania i wpisałam "galeria handlowa". Wyskoczyło kilka adresów, wybrałam tą najbliższą i ruszyłam. Po drodze włączyłam jedną ze swoich ulubionych piosenek "Give me love" Eda Sheerana i podśpiewywałam pod nosem. 7 minut później byłam na miejscu. Wysiadłam i weszłam przez obrotowe drzwi. W oczy rzucił mi się plakat z dużym napisem "Resoviacy w galerii! Można zdobyć zdjęcia, porozmawiać i wziąć autograf". Data wskazywała na dzień dzisiejszy. Rozpoczęcie za 10 minut.
-Ale trafiłam - pomyślałam i pobiegłam do wskazanego na plakacie miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz