Rozdział IV
W galerii było mnóstwo ludzi. Udało mi się dotrzeć do wskazanego na plakacie miejsca i znaleźć się wśród fanów siatkówki. Przecisnęłam się blisko "sceny", na której mieli się pojawić zawodnicy. 5 minut później sala była wypełniona po brzegi.
- Szkoda, że nie ma nikogo znajomego i nie mam aparatu - pomyślałam.
Po chwili usłyszałam gdzieś za mną "Kinga, Kinga, tutaj!" Obróciłam się, ale nikogo znajomego nie znalazłam wzrokiem. Pomyślałam, że to nie do mnie i zrezygnowana obróciłam się w stronę miejsca, gdzie mieli wychodzić Resoviacy. Chwilę później piosenką "Gangnam style" rozpoczęło się wejście chłopaków w swoich normalnych ubraniach, ani nie eleganckich ani nie sportowych, pokazali się na scenie. Trener Kowal wszedł na mównicę i wygłosił krótkie przemówienie. Na koniec dodał :
- Zanim oddam w wasze ręce na 2h moich podopiecznych chcę wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy. Otóż to spotkanie organizowane jest nie tylko po to, żebyście mogli spotkać swoich sportowych idoli, ale także z powodu akcji dla fundacji "Herosi". Wiecie dobrze, że my lubimy pomagać, więc i wy pomóżcie. W całej sali stoją piękne panie z puszkami. Jeśli możecie i chcecie to wrzućcie kilka groszy do tych skarbonek. Małym gestem możecie pomóc wielu osobom. Teraz mogę życzyć miłej zabawy - uśmiechnął się i oddał mikrofon. Chłopaki zeszli na dół i chętnie pozowali do zdjęć. Poszłam w stronę skarbonki trzymanej przez wysoką blondynkę, wrzuciłam banknot 10-złotowy i odwróciłam się kiedy usłyszałam głos tej kobiety :
- Kinga, no wreszcie!
- Kasia? - zdziwiłam się - Jejku, nie poznałam Cię!
- Będę bogata - zaśmiała się - Wołałam Cię wcześniej, ale chyba nie słyszałaś.
- Słyszałam coś, ale nie widziałam Cię, więc pomyślałam, że to nie do mnie.
- Możliwe, tłum ludzi się na mnie rzucił. Czemu nie stoisz z puszkami?
- Nic nie wiedziałam.
- A chcesz? To chodź, cała nasza ekipa tu jest. Na zapleczu dostaniesz puszkę, pozbierasz trochę kasy, a potem idziemy wszystkie na imprezę z naszymi Herosami. Myślę, że Cię to przekona?
- No ba! jasne, że tak. Pokaż tylko gdzie mam się zgłosić i już pomagam! - uśmiechnęłam się.
- Wiedziałam! - klasnęła w dłonie i zabrała mnie do mniejszej salki obok.
Dostałam koszulkę, na szybko zrobiony identyfikator i puszkę. Kiedy wyszłyśmy, wskazała mi miejsce pod sceną, a sama poszła na swój rejon. Chwilę później koło mnie przeszli Piotrek z Grześkiem. Uśmiechnęłam się do nich, a oni przystanęli i obrócili się w moją stronę.
- Czy ty tu wcześniej stałaś? - zapytał podejrzliwie Pit
- Nie, dopiero przed chwilką przyszłam. Koleżanka mi poleciła tu stać, to stoję. O tamta - wskazałam palcem na Kasię.
- Nie no, wierzę Ci, dobrze Ci z oczu patrzy. Martwiłem się tylko, że jakaś psychofanka się dorwała do puszek. - zaśmiał się
- To się cieszę.
W tym czasie Grzesiek pociągnął Piotrka za rękę, bo jakaś fanka chciała zdjęcie.
- Dobra, uciekam. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Też mam taką nadzieję - uścisnęłam mu rękę, a on pobiegł za Kosą. Kiedyś, jak spotkałaby mnie taka akcja, to piszczałabym w niebogłosy, ale mój wiek wskazuje na dojrzałość. Wzięłam głęboki wdech i przeszłam się kawałek, żeby zebrać jeszcze trochę pieniędzy. Mało spodziewanie otoczyło mnie mnóstwo ludzi i zaczęło wrzucać naprawdę sporo kasy. Byłam zdziwiona, ale szczęśliwa. Chwilę później puszka wypełniona była po brzegi, więc musiałam ją wymienić na nową. W przejściu między salą a zapleczem wpadł na mnie rozpędzony mężczyzna. Przewróciłam się, a on nawet mnie nie podniósł.
- Co za palant! - krzyknęłam i się podniosłam. Całe szczęście ze skarbonki wypadło tylko kilka monet, więc bez problemu je pozbierałam i otworzyłam drzwi zaplecza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz