piątek, 2 sierpnia 2013

Wyjaśnienie Andrei Anastasiego

Wyjaśnienie Andrei Anastasiego na temat tego, dlaczego Krzysiek Ignaczak nie został powołany na ME oraz skomentował głupoty, które wypisywane były przez dziennikarzy.

 "To kompletna bzdura! Nikt w tym zespole nie ma problemów z dyscypliną i jeśli czytam takie głupoty, to ich zupełnie nie rozumiem. Brzydzę się takimi internetowymi plotkami. Nie wiem, czemu pojawiają się spekulacje, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Rozmawiałem z Igłą wiele razy, najpierw po zakończeniu Ligi Światowej, a ostatnio w środę, kiedy pojawiły się komentarze prasowe na temat jego nieobecności. Kiedy dowiedziałem się, że ktoś napisał o alkoholu, to się po prostu wkurzyłem. Decyzja została podjęta, ponieważ chcę wprowadzać do pierwszej szóstki Pawła Zatorskiego. Pracujemy nad tym od dawna, choć wiem, że Krzysiek chce z całego serca być pierwszym libero. Na dziś moja wizja jest inna i byłem z nim szczery w tej sprawie. Mam taką ideę, żeby „Zator” dzień po dniu ...
był przygotowywany do głównej roli w mistrzostwach Europy. Myślę, że da sobie radę. To jest decyzja, którą podejmuję na ME 2013, nie wiem, co się stanie potem i to też powiedziałem Ignaczakowi. Nie zamykam mu drzwi. Nie chciałem, żeby Igła siedział smutny na ławce, choć wiem, że on przyjąłby to ze zrozumieniem, bo to facet, który pierwszy przychodzi na treningi i ostatni z nich wychodzi, jest zawsze gotowy. Podkreślam to z całą mocą: przesądziły względy taktyczne i sportowe, a nie dyscyplinarne. Bo Igła to najlepszy człowiek na świecie. Są tacy, co nie lubią takich gaduł jak Krzysiek, a ja po prostu go kocham. Wszyscy wiedzą, że Włosi uwielbiają ciągle gadać i dlatego Ignaczak to moja bratnia dusza <śmiech :D>". - Andrea Anastasi.

źródło: gwizdek24

Wywiad

Cały wywiad z Kapitanem <Marcin Możdżonek>

PS: Nasza reprezentacja jest jak rodzina?

Marcin Możdżonek: Oczywiście, że jesteśmy jedną wielką rodziną siatkarską, ale jest to zdrowa rodzina. Taka, w której są konflikty, kłótnie, miłości czy niesnaski. Nie kochamy się. Mówiłem to wielokrotnie. My się nie musimy kochać, bo to by było nawet trochę podejrzane, jakby 18 facetów się zaczęło traktować zbyt serdecznie. Jesteśmy normalni, szanujemy się. Każdy z nas ma swój cel i swoje indywidualne dążenia. Jeżeli one się łączą w ten jeden główny nurt, jakim są zwycięstwa reprezentacji Polski, to wtedy wszystko jest w porządku.

PS: Wraz z przegranymi pojawiały się konflikty czy podziały na grupki?

Marcin Możdżonek: Żadnych konfliktów w kadrze nie ma. U nas panuje normalna atmosfera, czasami ktoś się pokłóci o coś, ale to są pierdoły.

PS: Po ostatnim meczu o honor w Warnie mówiliście o rachunku sumienia...

Marcin Możdżonek: To spotkanie było trudne, bo wiedzieliśmy, że straciliśmy szansę. Nie lubię słuchać, że ostatnie spotkanie z Bułgarami było meczem o honor. Nie mogliśmy tego potraktować też jak pierwszego etapu przygotowań do mistrzostw Europy. Trudno się gra takie spotkania, co było zresztą widać. Każdy na pewno zrobił rachunek sumienia. W Spale o tym porozmawiamy.

PS: Zamykacie etap Ligi Światowej i do przygotowań do mistrzostw Europy przystępujecie z czystym kontem?

Marcin Możdżonek: Zawsze tak robimy. Wyciągamy wnioski z przeszłości, uczymy się. Musimy się przygotować na przyszłość, a żyć tu i teraz.

PS: Podczas naszej debaty w redakcji "Przeglądu Sportowego" Andrzej Niemczyk stwierdził, że mimo porażek stanowisko trenera Andrei Anastasiego nie jest zagrożone, bo zawodnicy stoją za nim murem.

Marcin Możdżonek: Do debaty się nie będę odnosił, bo jej nie czytałem. Za trenerem będziemy stali murem, bo wierzymy w drogę, którą on nam wskazuje. Cały czas pracujemy tak samo i nie mamy powodów, żeby tracić zaufanie ani my do niego, ani on do nas. To działa w obie strony.

PS: Jak to jest być kapitanem w takiej drużynie jak nasza reprezentacja?

Marcin Możdżonek: To sama przyjemność. Jestem bardzo zadowolony z tego, że mogę kapitanować tym chłopakom. Nikogo nie muszę prowadzić za rękę, tam każdy wie, co ma robić. Nie muszę zwracać nikomu uwagi, bo każdy podchodzi profesjonalnie do swoich zadań. Jedyna trudność, jaka jest w kapitanowaniu, to nawet nie jest kwestia kontaktu z drużyną czy z trenerem. Po prostu myślałem, że pewne rzeczy, które muszę załatwiać, będą łatwiejsze.

PS: Pojawiły się zarzuty, że naszej drużynie brakuje lidera? To zabrzmiało jak słowa wymierzone w pana...

Marcin Możdżonek: U nas w drużynie wszystko jest w porządku. My wiemy, co jest dla nas najlepsze. W Polsce mamy dość specyficzną atmosferę, jeżeli chodzi o wszystkie dziedziny życia. Jeżeli jest dobrze, to większość ludzi doszukuje się złych rzeczy i mówi, że jest średnio albo źle. A jak jest źle, to wtedy najlepiej wszystkich zrzucić na jeden stos. Do tego już się wszyscy przyzwyczailiśmy. Ja to jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam. My się skupiamy na grze w siatkówkę, a nie na dyskusjach, bo jakbyśmy się tym mieli przejmować, na nic nie wystarczyłoby nam czasu.

Kapitan dobrze mówi
źródło: przegląd sportowy